środa, 2 lipca 2014

Rozdział dwudziesty piąty. Dłużnik cz. I

Niall wyszedł przed trzecią nad ranem, a ja na nogach byłam już o ósmej, żeby pójść na zakupy z Michelle i Victorią. Chodziłyśmy po sklepach w poszukiwaniu czegoś wakacyjnego, kiedy natrafiłam na krótką, czarną sukienkę w jednym z butików w centrum miasta. Od razu przypomniałam sobie o naszej pierwszej, oficjalnej randce z Niallem i jego prośbie, bym założyła na nią małą czarną.
Praktycznie bez zastanowienia zabrałam ją ze sobą do przymierzalni, a kiedy zobaczyłam miny moich przyjaciółek, które jednoznacznie stwierdziły, że Niall pokocha sukienkę, kiedy tylko mnie w niej zobaczy, kupiłam ją, wydając praktycznie całe swoje kieszonkowe na ten miesiąc. Na szczęście wciąż miałam pracę, z której zawsze dostawało mi się kilka funtów.
Wieczorem założyłam sukienkę i przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. Wydawała się kompletnie nie w moim stylu. Była krótka, chociaż nie odsłaniała aż tak dużo biodra, do tego idealnie przylegała do ciała.
Dzwonek do drzwi zaskoczył mnie, kiedy kończyłam nakładać makijaż. W progu stał Niall w białej, prostej koszulce i ciemnych dżinsach. Wyglądał idealnie.
- Jesteś wcześnie.
- Jesteś piękna.
Oblałam się rumieńcem zanim jego szeroki uśmiech kompletnie odebrał mi mowę. Przekroczył próg i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Gotowa? – zapytał Niall, łapiąc moją rękę i przyciągając mnie do siebie.
- Już kończę. Chodź, możesz poczekać w moim pokoju. – Zaprowadziłam go do siebie i posadziłam na łóżku, po czym wróciłam do lustra i sięgnęłam po tusz do rzęs.
- Po co się malujesz? Wyglądasz dobrze bez tego… - Czułam jego wzrok na sobie, co odrobinę mnie stresowało i rozpraszało.
- Nie mogę teraz przestać, już pomalowałam jedno oko. – Uśmiechnęłam się.
- Śliczne oko.
- Od kiedy to używasz słowa „śliczne”? – chciało mi się śmiać, ale musiałam skupić się na nie rozmazaniu tuszu na moich rzęsach.
- Od kiedy cię znam – odpowiedział szczerze Niall, wzruszając ramionami. Odwróciłam się do niego i posłałam mu szeroki uśmiech.
Szybko dokończyłam malowanie i schowałam kosmetyki do szafki. Cieszyłam się, że zdecydowałam się na cienkie linie eye-linerem i odrobinę różu na policzkach, bo przynajmniej wyglądałam naturalnie, chociaż moje oczy były wyraźnie większe i przyciągały uwagę. Nie chciałam wyskakiwać z makijażem krzyczącym jak wiele czasu spędziłam na nakładaniu go.
Nie wiedziałam, dlaczego akurat na tę imprezę chciałam się lepiej przygotować. Większość znajomych Nialla już i tak znałam.
Wyszliśmy po ósmej i z zaskoczeniem zobaczyłam, że Niall przyjechał po mnie tym samym, bordowym Range Roverem, którym zabrał mnie na naszą pierwszą randkę. Cały czas chciało mi się uśmiechać, kiedy otwierał przede mną drzwi i obchodził auto, żeby usiąść po stronie kierowcy.
- Pamiętam ten samochód – powiedziałam, kiedy zamknął za sobą drzwi i włożył kluczyk do stacyjki.
- Należy do Harry’ego – poinformował mnie Niall, odpalając. – Pożyczył mi go raz, a wczoraj zostawił go w warsztacie, bo coś było nie tak z hamulcami. Chciałem mu go oddać, więc stwierdziłem, że skorzystam z okazji – uśmiechnął się do mnie.
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
- Skoro chcesz go mu teraz oddać, to jak wrócimy do domu?
- Louis obiecał, że nas zabierze. On i Eleanor i tak nieczęsto piją cokolwiek na imprezach, więc jeśli szukasz kierowcy, dzwoń po niego. – Niall puścił mi oczko, odrywając na chwilę wzrok od drogi. Pamiętałam, że kiedy ostatnio widziałam Louisa na imprezie u Harry’ego na pewno pił jakieś piwo, ale może rzeczywiście była to wyjątkowa sytuacja. Nie znałam go wystarczająco dobrze, by to stwierdzić.
Gdy dotarliśmy na miejsce wszystko wyglądało tak, jak ostatnim razem. Spokojna okolica pełna dużych, zadbanych domów, a w środku jednego tłum nastoletnich imprezowiczów, tańczący do głośnej, klubowej muzyki. Poczułam się spokojnie, kiedy Niall splótł nasze palce i stanął tuż przy mnie, zanim weszliśmy do środka.
Praktycznie na wejściu powitał nas Liam niosący kilka kubków wypełnionych ciemną cieczą. Ledwo co mieściły mu się w dłoniach, przez co rozlewał napój wszędzie dookoła. Niall wziął od niego kilka żeby mu pomóc.
Poszłam za nimi do grupy ludzi siedzących na kanapie, którzy przyjęli od Nialla i Liama kubki. Niall przedstawił mnie im, ale nie udało mi się zapamiętać żadnego z ich imion. Wiedziałam tylko, że na najwyższego chłopaka wołali Echo, a dziewczyna po jego lewej miała jakiś związek z bajkami Disneya. Jasmine? Elsa? Nie wiem.
Niall usiadł na pufie obok kanapy i wyciągnął do mnie dłoń, zachęcając mnie, żebym zajęła miejsce na jego kolanach. Powstrzymałam irracjonalne poczucie, że robimy coś nieprzyzwoitego przy ludziach i skorzystałam z jego zaproszenia. Wolałam być blisko niego niż stać w niezręcznej ciszy z boku.
- Te imprezy robią się coraz gorsze – mruknął Echo, wędrując jedną dłonią do kolana dziewczyny Disneya.
- Mówisz tak co tydzień, a potem zawsze przychodzisz znowu i zostajesz do rana – zaśmiał się ktoś i Echo posłał mu mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się pod nosem, chociaż trudno było mi się koncentrować na rozmowie, kiedy palce Nialla łaskotały mnie przy talii.
Pochylił się nade mną i pocałował mnie w szyję, powodując gęsią skórkę w miejscu, którego dotknął.
- O mój Boże, znajdźcie sobie pokój! – krzyknął jakiś chłopak za nami, parodiując dziewczęcy głos i dziwny, amerykański akcent. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa idącego w naszą stronę z Eleanor przy boku. Dziewczyna posłał mi przyjazny uśmiech, więc odwzajemniłam go bez wahania.
- Spierdalaj – burknął Niall, ale zaraz zaśmiał się i uścisnął wyciągniętą dłoń przyjaciela na powitanie. Nie wrócił już jednak do całowania mojej szyi. Szkoda…
Echo wstał z kanapy i powiedział, że idzie poszukać Harry’ego. Kilka osób przyłączyło się do niego przez co zrobiło się więcej miejsca. Dopiero teraz zauważyłam, że Zayn również znajduje się w tym towarzystwie, ale wcześniej przeoczyłam go, bo zasłaniała go blondynka, którą trzymał na kolanach. Miałam ochotę zapytać się Nialla, czy to dziewczyna Zayna, ale w porę uświadomiłam sobie, że byłoby to strasznie wścibskie.
- Co chciałabyś robić? – zapytał się mnie Niall szeptem, co tylko wzmocniło gęsią skórkę, która utrzymywała się na mojej skórze.
- Nie wiem. A co ty byś chciał robić? – odwróciłam głowę lekko w jego stronę, żeby lepiej widzieć jego oczy. Praktycznie stykaliśmy się teraz czołami. Uśmiechnął się do mnie szeroko, nie pokazując zębów i zjechał dłonią do złączenia moich ud, tak wysoko, jak pozwalała mu na to moja sukienka.
- Chyba wiesz…
- Teraz? – zaśmiałam się. – Na pewno spodobałoby się to temu gościowi – wskazałam głową chłopaka stojącego pod ścianą, obserwującego nas z otwartymi ustami. Niall powędrował wzrokiem za moim spojrzeniem i odsunął odrobinę dłonie. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nie będę robił dla nikogo przedstawienia – szepnął, patrząc mi prosto w oczy. – Tylko ja mogę cię taką oglądać.
Wciągnęłam głęboko powietrze, kiedy jego dłoń nagle zacisnęła się na moim biodrze. Zanim zdążyłam zamknąć usta, Niall zaczął mnie całować. Zamknęłam oczy i zatraciłam się w pocałunku, kiedy nasze języki odgrywały swoje własne przedstawienie.
- Czy ja wam już czegoś nie mówiłem o poszukaniu sobie pokoju? – Usłyszałam głos Louisa stanowczo za blisko mojego ucha. Z grymasem na twarzy odsunęłam się od Nialla. Lubiłam Louisa, ale jego wyczucie czasu doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Czego chcesz? – warknął Niall, równie zadowolony z pojawienia się jego przyjaciela co ja.
- Chodź, chłopaki i ja mamy do ciebie sprawę – powiedział Louis z uśmiechem i poklepał Nialla po ramieniu.
- Nie widać, że jestem zajęty? – Niall wskazał na mnie, przez co mimowolnie oblałam się rumieńcem.
- To nic, idź. – Pokręciłam głową, schodząc z jego kolan. – Ja pójdę potańczyć chwilę.
- Jesteś pewna? – Niall nie wydawał się przekonany. Chyba wiedział, że nie czuję się komfortowo, kiedy jestem sama wśród jego znajomych, ale nie mógł nic poradzić, kiedy Louis namawiał go, żeby z nim poszedł.
- Nic jej nie będzie, Eleanor też tańczy gdzieś w salonie – zapewnił go Louis i pociągnął go za ramię w stronę schodów na górę.
Zniknęli w tłumie, a ja ruszyłam do salonu, w poszukiwaniu Eleanor. Nie chciałam tańczyć sama, a towarzystwo dziewczyny nie było wcale najgorszym wyborem. Była naprawdę sympatyczna. Znalazłam ją tańczącą z Dominiką wśród reszty ludzi, którzy byli wyraźnie bardziej pijani od naszej trójki.
Dominika wywijała na parkiecie coś pomiędzy break-dancem a wywoływaniem deszczu przez plemiona Indian, podczas gdy Eleanor niezręcznie przestępowała z nogi na nogę, starając się przy tym poruszać w rytm muzyki. Dołączyłam do nich, dorzucając swoje własne, firmowe ruchy, które przede wszystkim składały się z podskakiwania i obracania się w miejscu. Z całych sił starałam się nie wyróżniać w tłumie.
Dziewczyny uśmiechnęły się na mój widok i bez słowa kontynuowały swój taniec. Spędziłyśmy w salonie dobre dwadzieścia minut, a kiedy byłyśmy już zbyt zmęczone by nawet podnieść wyżej stopy, a chłopaki nadal nigdzie się nie pojawiali, Dominika zaproponowała, by wyjść na dwór i ochłonąć odrobinę. Myślałam, że wyjdziemy przed dom, ale brunetka poprowadziła nas do szklanych, tarasowych drzwi, za którymi kilka osób pływało w basenie. Oczywiście, Harry musiał mieć basen…
Usiadłyśmy na schodach na tarasie.
- Gdzie w ogóle są chłopcy? – zapytałam się ich, obserwując jak ktoś próbuje zrobić koziołka podczas wskakiwania do basenu, ale i tak ląduje płasko na powierzchni wody. To musiało boleć.
- Chyba poszli do pokoju Harry’ego. No wiesz… Mają tam te swoje interesy. – Dominika przekręciła oczami.
- Jakie interesy? – zdziwiłam się. Dominika i Eleanor wymieniły zakłopotane spojrzenia. Chyba wyszło na to, że zdradziły mi coś, czego nie powinnam się dowiedzieć. Albo powinnam się dowiedzieć od Nialla…
- Niall ci nie powiedział? – zawahała się Eleanor.
- Nie powiedział o czym? – robiłam się coraz bardziej zdenerwowana.
- No… O wyścigach i takich tam… - Eleanor wyglądała, jak gdyby bała się popatrzeć mi w oczy.
- Oczywiście, że mówił mi o wyścigach. Przecież widziałam je raz na żywo – powiedziałam, po czym zawahałam się, kiedy zobaczyłam przelotny uśmieszek na ustach Dominiki. – O co chodzi? Powiedźcie mi! Proszę…
Wiedziałam, że zachowuję się żałośnie, ale znalazłam się w sytuacji, której od zawsze się obawiałam. Niall znów coś przede mną ukrywał, a ja musiałam się o tym dowiedzieć od obcych ludzi.
- Okay, ale jakby co… - zaczęła Dominika, ale Eleanor posłała jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Nie powinnyśmy. To nie nasza sprawa…
- Ale przecież powinna wiedzieć. – Dominika wzruszyła ramionami. – Chcesz, żeby ją okłamywał?
- Okłamywał na jaki temat? – panikowałam. – Boże, naprawdę zaczynam się bać.
- Niall nie ściga się dla przyjemności – powiedziała Dominika, odwracając się w moją stronę. W oczach Eleanor widziałam strach i wyrzuty sumienia. – To znaczy, lubi to, ale to nie jest jego jedyny powód. Twój chłopak jest jednym z najbardziej zadłużonych ludzi jakich kiedykolwiek znałam.

__________________________

Okay... Nie wyszło tak jak chciałam... :(
Następny rozdział dodam tak szybko, jak tylko się da

8 komentarzy:

  1. Przecież wcale nie jest zły! Zdecydowanie przesadzasz! Świetny jest! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, który mam nadzieję pojawi się tu jak najszybciej. :) ~B

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie rozdział. Długo nic nie było i znowu jest krótki. Ale co tam ważne że jest ZAJEBISTY<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze zajebisty i musi być akcja. Czekam na następny. Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;) Do następnego :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wyszedł super <3 Czekam na kolejny świetny rozdział :*
    Życzę weny :) ! /Sandra

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak długo czekałam na jakiś powód i jest i to naprawdę fajny. Ściga się by zdobyć pieniądze i nie być dłużnikiem. No i co teraz zrobi nasza bohaterka skoro się o tym dowiedziała. Powie pełną parą, czy może lżej... Cóż szczerze tego najbardziej jestem ciekawa i nie mogę doczekać się kolejnego więc trzymam kciuki za Twoją wenę! :)x

    OdpowiedzUsuń
  7. naprawdę nie jest zły, nie przesadzaj:)
    podoba mi się twój styl pisania
    zapraszam http://badbritish-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń