Gdybym miała
trzy tysiące funtów nie wahałabym się przed oddaniem ich Niallowi, żeby mógł
spłacić swój dług. Może byłoby to lekkomyślne, ale i tak zrobiłabym wszystko,
żeby mu pomóc. Sprawdziłam nawet swoje konto, żeby dowiedzieć się, jak wiele mi
brakuje, ale suma, którą zarobiłam w restauracji mojego taty była śmiesznie
niska. Z resztą, miałam dziwne przeczucie, że Niall i tak nie przyjąłby ode
mnie pieniędzy.
Wieczorem
przyszła do mnie Victoria i prawie cały wieczór spędziłyśmy na oglądaniu
głupich filmików na youtubie. Miałam ochotę powiedzieć jej o wszystkim, co
ciążyło mi na duszy, ale nie chciałam zdradzać jej sekretów Nialla. Sama
przecież nawet nie dowiedziałam się o nich od niego.
- Mam pomysł –
odezwała się nagle Victoria, kiedy mały kotek z filmiku wskoczył na deskę
surfingową i zaczął machać jedną łapką w wodzie, by odpłynąć od brzegu basenu.
– Pojedźmy pod namioty.
Popatrzyłam na
nią z wahaniem. Żadna z nas jeszcze nigdy nie była pod namiotami.
- Nie musi być
gdzieś daleko, przecież wszędzie dookoła są lasy – ciągnęła Vicky. – Wystarczy
znaleźć jakąś polanę i rozbić namiot. Możemy wziąć chłopaków, żeby nam pomogli…
- Chłopaków? –
Victoria i Michelle z nikim oficjalnie się nie umawiały, więc kogo miała na
myśli?
- No wiesz… ty
weźmiesz Nialla, ja Johna, a Michelle tego gościa, z którym ostatnio ciągle się
spotyka.
- Michelle się
z kimś spotyka? – Chyba za mało z nią rozmawiam, bo nawet nie wiedziałam, że
moja przyjaciółka kogoś ma. Ale zaraz… Kogo chce zaprosić Victoria?! – JOHN?
Nie mów mi, że wróciliście do siebie…
- Tak wyszło…
- Vicky wzruszyła ramionami. – A Michelle ciągle mówi, że z tamtym chłopakiem
to nic poważnego, ale ja już swoje wiem– mrugnęła do mnie porozumiewawczo. –
Próbowałam z niej wyciągnąć jego imię, ale jest strasznie uparta. Ale! Jeśli
zgodzi się na namioty, to poznamy tego jej tajemniczego alwaro.
Zrobiłam
niepewną minę. Sama nie wiedziałam, czy mam ochotę jechać pod namioty. I czy
Niall zgodzi się jechać z nami. Ciągle miałam wrażenie że istnieje ogromna
przepaść pomiędzy jego znajomymi a moimi.
- Sama nie
wiem…
- Jude! Nie
chcesz wiedzieć z kim chodzi Michka? – uśmiechnęłam się, słysząc to
zdrobnienie. – Proooszę. Przecież wiesz, że ja umieram z ciekawości. No i chcę
w końcu przespać się w namiocie.
No dobra –
westchnęłam i od razu zobaczyłam minę zwycięzcy na twarzy Victorii. – Ale
najpierw muszę pogadać z Niallem. Jeśli on pojedzie, ja też.
Powoli
zaczynałam lubić adrenalinę, która towarzyszyła jeździe na motorze. Wcześniej
głównie bałam się o swoje życie, ale teraz chyba zrozumiałam, dlaczego Niall
tak bardzo to kochał. Do tego zauważyłam, że blondyn jest naprawdę dobrym
kierowcą. Nie tylko w wyścigach, ale także podczas zwyczajnych przejażdżek.
Prowadził pewnie i łagodnie, tak, że czułam się prawie bezpieczna sunąc po
jezdni osiemdziesiąt kilometrów na godzinę z kaskiem, jako jedyną ochroną na
głowie.
Niall zabrał
mnie na tor wyścigowy kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Dojechanie tutaj
zajęło nam dobrą godzinę, ale było warto, bo po drodze mijaliśmy najpiękniejsze
widoki jakie można było zobaczyć we wschodniej Irlandii. A trzeba przyznać, że
nie jesteśmy zbytnio rozpieszczani pod tym względem.
Najbardziej
jednak w jeździe na motorze podobało mi się to, że mogłam być blisko Nialla.
Nie mogliśmy za wiele rozmawiać, bo pęd powietrza i silnik motoru skutecznie
wszystko zagłuszały, ale sam fakt, że siedziałam przytulona do jego pleców…
Pleców, które ostatnio zaczęły mi się zaskakująco seksownie kojarzyć. Poważnie,
nie wiem co jest w tych męskich plecach, ale strasznie mnie pociągają. A więc
siedziałam tak przez bitą godzinę, wciągając zapach perfum Nialla wymieszanych
ze spalinami.
Na torze nie
było nikogo oprócz nas i na początku myślałam, że Niall karze mi usiąść na
trybunach, które znajdowały się w pobliżu, podczas gdy on będzie ćwiczył do
zawodów, ale on nawet nie zatrzymał się kiedy wjechaliśmy na teren przeznaczony
dla zawodników. Przyspieszył jeszcze, a ja mocniej uczepiłam się jego koszulki
na brzuchu. Poczułam jak wciąga powietrze, jak każdy mięsień w jego ciele
tężeje, kiedy skupia się na jeździe. Skręciliśmy ostro. Dokładnie tak jak na
filmach, przechylając się pod kątem ostrym nad żwirem.
Niall pochylił
się niżej nad kierownicą, więc automatycznie postąpiłam tak jak on.
Całym ciałem
poczułam, że przyspieszamy jeszcze bardziej i powoli zaczynało mi brakować
powietrza w płucach, więc przycisnęłam głowę do pleców Nialla i odetchnęłam
głęboko. Zbliżał się następny zakręt, więc skupiłam się, na trzymaniu się
Nialla. Zamknęłam oczy.
Dosłownie po
kilku sekundach Niall wyhamował ostrożnie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się
dookoła, byliśmy za linią mety.
- Chyba
pobiłem jakiś rekord – powiedział Niall, kiedy w końcu zmusiłam swoje palce do
puszczenia jego koszulki. Była okropnie pognieciona w miejscach, gdzie go
trzymałam. – Muszę częściej z tobą jeździć.
Zeszłam z
motoru. Uśmiechnęłam się do Nialla, a on patrzył na moje usta, jak gdyby chciał
mnie pocałować, ale jednocześnie nie chciał przerywać mojego uśmiechu. Taki
słodki gość z tego Nialla.
- Chcesz
nauczyć się jeździć na motorze? – zapytał. Popatrzyłam na niego w zaskoczeniu.
Przez chwilę nawet się wahałam.
- Chyba
jeszcze nie do końca ufam tej maszynie… - szepnęłam, kręcąc głową. Nie mogłabym
się zmusić, żeby samej, z własnej woli odpalić motor. – Ale daj mi kilka
tygodni, zaczyna mi się to podobać.
- Naprawdę? –
ucieszył się Niall. – To świetnie.
Kiwnęłam
głową.
- No i wiesz…
nie chcę ci robić konkurencji. – Udałam, że strzepuje pyłek z ramienia. Niall
zaśmiał się i wyciągnął rękę w moją stronę, obejmując mnie za plecami i
przysuwając bliżej siebie.
- Ach tak? –
wyciągnął szyję, żeby mnie pocałować, ale zatrzymał się tuż przed moimi ustami.
– Wątpię w to. Jestem najlepszy.
- Jesteś też
bardzo skromny, mówił ci to ktoś?
- Kilka osób.
Częściej mówią o moim niesamowitym wyglądzie, potem dopiero wspominają talent i
charakter.
- Rozumiem. –
Pocałowałam go w usta z głośnym cmoknięciem. Zawsze śmieszył mnie ten dźwięk. –
Jakie ja mam szczęście, że na ciebie trafiłam – westchnęłam.
- Nawet sobie
nie wyobrażasz.
Zaczął mnie
całować. Kiedy stałam obok motoru, na którym siedział Niall byłam od niego
wyższa i dziwnie się czułam, musząc się pochylać, żeby odwzajemnić pocałunek,
ale tylko chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do tej nowej sytuacji.
- Niall, chyba
musimy porozmawiać – przerwałam pocałunek, odsuwając się od niego delikatnie.
- Brzmi
poważnie…
- Bo to
poważny temat – zawahałam się. – Chodzi o twoje długi. Musimy… Musisz coś z nimi
zrobić, bo inaczej Clyde…
Mina Nialla
stężała.
- Skąd wiesz o
Clydzie?
- Harry mi powiedział
– powiedziałam po chwili intensywnego myślenia. Czy Harry będzie miał kłopoty
przez to, że powiedział mi o co dokładnie chodzi z długami Nialla? – Wyglądałeś
na zdenerwowanego tam wtedy w domu, więc chciałam wiedzieć co cię tak
wyprowadziło z równowagi. Nie bądź na mnie zły, proszę.
Niall na
początku ściągnął brwi w gniewnym grymasie, ale po usłyszeniu mojego ostatniego
zdania, jego mina złagodniała i szybko wyciągnął rękę, żeby złapać moją dłoń. Przez
chwilę wpatrywał się w nasze złączone palce.
- Nie jestem
na ciebie zły. Po prostu… nie chcę żebyś musiała się martwić moimi problemami. Sam
się w to wpakowałem.
- Nic na to
nie poradzisz – wzruszyłam ramionami. – Jesteśmy razem i cokolwiek ciebie
męczy, będzie też męczyć mnie.
- Clyde kiedyś
bardzo mi pomógł, wiesz? Był dla mnie jak ojciec. W sumie, to był lepszy niż
ojciec, bo naprawdę nauczył mnie życia. Nie wiem, ile Harry ci o mnie
powiedział, ale może zacznę od początku, co? – uśmiechnął się do mnie, starając
się zachować pogodną twarz, chociaż widziałam, że jest mu ciężko.
- Chodźmy
gdzieś usiąść – zaproponowałam.
Poszliśmy na
trybuny i usiedliśmy w przedostatnim rzędzie. Stąd widać było całą trasę
wyścigową. Była dłuższa i bardziej kręta niż mi się wydawało, kiedy tamtędy
jeździliśmy.
- Ja i Harry
wychowaliśmy się na jednej ulicy – zaczął Niall. – Gdy byłem mały nawet nie
wiedziałem, że jest coś takiego jak pieniądze. Moi rodzice mieli ich tyle, że w
sumie nigdy nawet o nich nie rozmawiali, po prostu gdy czegoś było nam
potrzeba, magicznie się to pojawiało. I tak wyglądał mój świat, dopóki nie
skończyłem sześciu lat.
Potem
zachorowała moja mama. Miała raka mózgu, tego, który zmienia człowieka w
prawdziwego skurwiela. Nawet ojciec po pewnym czasie nie mógł już z nią
wytrzymać, ale nigdy mi tego nie powiedział. Po prostu widziałem to po nim.
Każdego wieczoru, kiedy mamie w końcu udało się zasnąć, albo odpłynąć po
lekach, siadał w fotelu w salonie i uśmiechał się do siebie z ulgą. Miał te
kilka godzin spokoju, bez rozwrzeszczanej, narzekającej na wszystko kobiety,
jaką stała się moja mama.
Zmarła dość
szybko, nie walczyła z rakiem, po prostu zasnęła którejś nocy i już nigdy się
nie obudziła. Byłem jeszcze mały, a ojciec już zaczął szukać mi nowej mamy. Macochę
numer jeden znalazł po roku. Była całkiem miła, poważnie. Miała długie blond
włosy zupełnie jak moja mama i świetnie gotowała. Myślę nawet, że ojciec
naprawdę mógłby się w niej zakochać, gdyby nie przyszła do niej informacja, że
jej były mąż został odnaleziony w jednym ze szpitali w Iraku. Wcześniej uznali
go za zmarłego, bo zaginął podczas misji wojskowej. Tydzień później macocha
numer jeden była już w drodze do Dublina, by odzyskać swojego ukochanego męża. Długo
nas przepraszała, ale w sumie na niewiele się to przydało.
Macochy numer
dwa i trzy były identyczne, szczupłe i tępe, naprawdę irytujące. Pierwsza
zdradziła mojego ojca z jego najlepszym przyjacielem, a druga odeszła zaraz po
tym, jak splajtowała jego firma. Niezły ubaw, mówię ci. Cały dzień przekonywał
mnie, że Trójka jest z nim z miłości i nigdy by go nie zostawiła. Mieliśmy o
tym porozmawiać podczas kolacji, ale Trójka nigdy nie przyszła do domu. Następnego
dnia przysłała kogoś po swoje rzeczy i już nigdy więcej o niej nie słyszałem.
Macocha numer
cztery z początku była moim faworytem. Ojciec znalazł nową pracę i w końcu
stanął na nogi, a Czwórka pojawiła się gdy tylko odzyskał Jaguara, którym
zwykle jeździł do pracy. Była pośrednikiem handlowym i wyglądała jak typowa
kobieta sukcesu – młoda, ładna, inteligenta. Chciałem udowodnić ojcu, że ona
też nie jest z nim z miłości i wtedy zrobiłem coś głupiego… Wiem, że tego nie
zrozumiesz, bo ja też nie jestem z tego teraz dumny, ale pamiętaj, że to było
dobrych kilka lat temu, dobrze?
Kiwnęłam głową
na znak, że rozumiem.
- Uwiodłem ją
i nagrałem całą noc. Potem powiedziałem o wszystkim ojcu i pokazałem mu film. Byłem
na niego zły… Zły bo pozwolił manipulować sobą tylu żałośnie zdesperowanym na
jego pieniądze kobietom. I zły, bo żadna z nich nie była nawet w połowie tak
niesamowita jak moja mama. No, może macocha numer jeden była ok. Ale reszta…
- Nagrałeś
seks ze swoją macochą i pokazałeś to ojcu? – czułam obrzydzenie, patrzyłam w
oczy Nialla, ale nie mogłam ukryć jaki zawód sprawiło mi jego zachowanie. To co
zrobił było okrutne.
- Mówiłem ci,
że nie jestem z tego dumny. Chciałem mu dać nauczkę i… ja… sam nie wiem, co
sobie wtedy myślałem. Wydawało mi się, że to będzie nawet śmieszne, wiesz? Zmieniłem
się od tego czasu…
- Wiem – szepnęłam.
Miałam nadzieję, że to prawda. – Jak zareagował twój ojciec?
- A jak
myślisz? – prychnął Niall z nutą bezradności w głosie. – Wyrzucił mnie z domu. Nie
ją, macochę, tylko mnie. Wiedział, że zrobiłem to, żeby go upokorzyć.
- Wyrzucił
cię? – patrzyłam na swoje buty, bo nie mogłam znieść kontaktu wzrokowego z
Niallem. Myślałam nad tym co powiedział mi Harry. – Harry powiedział, że…
- Że uciekłem
z domu? – Głos miał rozbawiony, ale wiedziałam, że mocno przeżywa tę rozmowę i
tylko kryje swoje emocje pod krzywym uśmiechem. – Taka jest oficjalna wersja. Poszedłem
do jego domu i powiedziałem mu, że nie mogłem wytrzymać nowej macochy i
uciekłem. Przesiedziałem u niego kilka dni, ale mieszkał wtedy za blisko mojego
starego domu. Nie chciałem, żeby ojciec kiedykolwiek zobaczył mnie w tamtych
stronach. Nawe nie wiem dlaczego… Może trochę bałem się, że nadal będzie na
mnie zły, ale chyba jeszcze bardziej nie chciałem, żeby mi wybaczył i poprosił,
żebym wrócił.
- Dlaczego? –
zdziwiłam się.
- Sam nie wiem…
To by było takie upokarzające. Dla mnie. Mój ojciec, po tym wszystkim co mu
zrobiłem, jednak okazałby się być człowiekiem. Potem dowiedziałem się, że żona
numer cztery sama od niego odeszła.
Zapadła chwila
ciszy.
- Ok., w sumie
to dowiedziałem się, bo przyszła do mnie. Chciała ze mną zamieszkać, ale byłem
wtedy spłukany i żyłem w jakiejś norze z Louis’m i Liamem. Grałem też trochę w zespole Harry’ego, ale szybko
znudziło mnie brzdąkanie na gitarze do starych smętów. Gdy chłopaki znaleźli
sobie dziewczyny wyprowadzili się, a mnie nie było stać na czynsz. Spędziłem
dwie noce na ulicy. Potem poszedłem do przytułku, bo zgłodniałem. Poważnie, nawet
zimno nie jest tak straszne, ale kiedy nie masz w ustach niczego przez
czterdzieści osiem godzin powoli zaczynasz fantazjować o zjedzeniu własnych
ubrań.
Tam właśnie
spotkałem Clyde’a. Chyba odwiedzał kogoś, bo nie wyglądał na gościa, który
potrzebuje miejsca w przytułku dla bezdomnych. Zaproponował mi pomoc, a ja
oczywiście odmówiłem. Spytał się mnie czy znam się na samochodach, bo
potrzebuje mechanika do swojej firmy. Wyglądał na kogoś komu można było ufać,
ale ja nie miałem pojęcia o naprawie aut. Byłem dzieciakiem z bogatej
dzielnicy, kiedy coś mi się psuło, kupowałem nowe, a najtańszym samochodem
jakiego dotknąłem był wtedy Mercedes Benz macochy numer dwa. Wyśmiałby mnie,
gdyby się o tym dowiedział, więc powiedziałem, ze nie szukam pracy... I tak
mnie wyśmiał.
Dwa tygodnie
później złapali mnie za kradzież. Próbowałem ukraść telefon i sprzedać go, żeby
mieć na czynsz w jakimś normalnym mieszkaniu. Nie do końca wyszło tak, jak
planowałem, ale w areszcie dowiedziałem się, że ktoś wpłacił za mnie kaucje i
mogę wyjść. Okazało się, że Clyde obserwował mnie cały ten czas.
Clyde dał mi
mieszkanie i nauczył pracy w warsztacie. Wtedy też zacząłem majstrować przy
motorach. Nigdy nie jeździłem, ale trudno jest pracować przy czymś dzień w
dzień i nie skusić się na małą przejażdżkę. Okazało się to zaskakująco łatwe. Clyde
też zauważył, że dobrze mi idzie i kupił mi mój pierwszy motor. Zacząłem brać
udział w wyścigach i po kilku próbach zarobiłem tak swoje pierwsze pieniądze,
które nie należały do mojego ojca albo Clyde’a.
Z pracy w
warsztacie i wyścigów mogłem spokojnie znaleźć własne mieszkanie i nie
martwiłem się już o jedzenie. Powoli wyszedłem na prostą i wtedy Clyde przestał
być taki milusi. Zaczął wyliczać mi, ile we mnie zainwestował i kazał oddać
całą sumę. Myślałem, że już po mnie. Clyde słynął z takich chwytów, najpierw
komuś pomagał, potem staczał go na dno, ale ja już raz byłem na dnie i
myślałem, że ze mną tak nie zrobi. Wygrane z wyścigów oddawałem mu i tak
spłaciłem swój dług, chociaż zajęło mi to dobre kilka miesięcy. Dopiero
niedawno mogłem zatrzymać cała wygraną sumę i, poważnie, nie wiedziałem co
zrobić z pieniędzmi.
Na wyścigach zazwyczaj
nie wygrywa się wiele – kontynuował. - Nie w tak małym mieście, bo zwykle
wygrane zależą od zakładów, a tutaj nikt poważnie nie podchodzi do takich
rzeczy. Żeby wygrać w tysiącach potrzeba zakładów w setkach, a kogo tutaj tak naprawdę
stać na takie wygłupy?
- Skoro
spłaciłeś już Clyde’a, dlaczego wciąż chce od ciebie pieniędzy? – zapytałam.
- Ostatnio
porozwalałem kilka jego rzeczy podczas wyścigu… Mam dwa tygodnie, żeby zwrócić
mu trzy tysiące, ale problem w tym, że… znów wyszedłem na zero.
- Nie masz
nawet grosza?
- Mam na
jedzenie i rachunek za mieszkanie na ten miesiąc. Dlatego też muszę się ścigać.
To mój główny dochód.
Zacisnęłam
usta. To ja zabraniałam Niallowi brać udział w wyścigach, więc teoretycznie to
moja wina, że nie ma pieniędzy na spłatę swoich długów. Ale przecież to nie ja
kazałam mu rozwalać te rzeczy Clyde’a!
- Co jeśli nie
oddasz mu tych pieniędzy?
- O to się nie
martw – pocałował mnie w czoło. Niall naprawdę uważa, że jeśli zrobi coś, co
jest dokładnym przeciwieństwem jego naturalnego zachowania to nie nabiorę
podejrzeń? Poważnie?!
- Niall…? –
Nie chciałam dać za wygraną.
- Naprawdę,
nic się nie martw. – Uśmiechnął się blado.
- Ale co się
stanie, jeśli…
- Oddam mu te
pieniądze – przerwał mi.
- Ale…
- Skończ
temat.
Skończyłam
temat.
_________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. W środę mam ostatnią maturę - ustny polski - i wracam do pisania, więc rozdziały będą sie pojawiały znacznie częściej. Do tego w końcu zebrałam się i rozpisałam kilka rozdziałów w przód, więc pisanie ich powinno być znacznie łatwiejsze i szybsze. Mam nadzieję :P Jak podobała wam się historia Nialla?
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powinno tak być, ale... szkoda mi Niall'a.
Mam nadzieję, że uda mu się spłacić ten dług.
Nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału :)
/@zosia_official
:< I tutaj też sie zastanawiam czy coś sie pojawi :<
OdpowiedzUsuńUWAGA UWAGA, TUTAJ FLORENSS TYLKO Z INNEGO KONTA NA GMAILU!!! ZGUBIŁAM HASŁO DO TEGO KONTA I NIE MOGĘ WSTAWIAĆ NOWYCH POSTÓW... JESZCZE NIE WIEM CO Z TYM FAKTEM ZROBIĆ, ALE PRAWDOPODOBNIE TO KONIEC BLOGA, BO WENA ZNIKNĘŁA RAZEM Z HASŁEM :C BYŁO MI NAPRAWDĘ MIŁO PISAĆ TO WSZYSTKO I CZYTAĆ WASZE KOMENTARZE, ALE PRZESZEDŁ NA MNIE CZAS. ZACZYNAM STUDIA, MOJĄ WYMARZONĄ FILOLOGIĘ SZWEDZKĄ I CHCIAŁABYM SIĘ TEMU ODDAĆ BEZ RESZTY, WIĘC ŻEGNAJCIE I POWODZENIA ;)
OdpowiedzUsuńnajlepszy imagin jaki w zyciu czytałam, a sporo ich było! manm nadzieję ze jeszcze kiedys tu sie cos pojawi, jak przyjdzie ci znow vena i znajdziesz trochę czasu. masz niesamowity talent i mysle ze taki historia zasługuje na dokończenie. Zyczę ci powodzenia na studiach i w zyciu zawodowym jak i prywatnym. Nigdy nie zapomne o istnieniu tej przegenialnej histori . //Alex x
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej, więcej! Przeczytałam wszystkie rozdziały. Masz świetny styl pisania!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń