Z rana
obudziłam się z wielkim bólem głowy pulsującym tuż nad moją lewą skronią.
Dopiero, gdy wstałam powoli i popatrzyłam w lusterko wiszące przy drzwiach do
mojej łazienki zobaczyłam, że przez całą noc spałam w dżinsach i koszulce,
którą nosiłam wczoraj na imprezie. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w kilka
sekund.
Wyjrzałam
przez okno w poszukiwaniu… no właśnie – czego? Motoru stojącego spokojnie na
podjeździe? Śladów opon? Czegoś, co potwierdziłoby, że wczorajszy wieczór był
prawdziwy.
Gdy zeszłam na
dół Connor, mój młodszy brat jadł właśnie kanapki w salonie, oglądając jakieś
głupie reality show w telewizji. W kuchni mama smażyła naleśniki na obiad, więc
ukradłam jej jednego, cienkiego placka i wróciłam do pokoju. Przypomniałam
sobie o Victorii, która dzwoniła do mnie wczoraj, gdy byłam z Niallem. Wzięłam
szybko telefon do ręki i wybrałam jej numer z listy kontaktów.
- Halo? –
usłyszałam jej głos. Był nienaturalnie ochrypnięty i cichy. Dopiero wtedy
zorientowałam się, że jest dziewiąta rano, a dziewczyna imprezowała pewnie do
późna i chciała się wyspać. Poczułam wyrzuty sumienia.
- Obudziłam
cię? – zapytałam niepewnie, przykładając paznokcie do ust i w ostatniej chwili
powstrzymując się przed przygryzieniem swoich palców, co często robiłam w
stresujących sytuacjach.
- Nie. Nie
spałam – powiedziała Victoria i głos jej się załamał. – John ze mną zerwał.
Załkała cicho
i usłyszałam, jak tłumi płacz w poduszkę. Przełknęłam dużą gulę, która
uformowała się w moim gardle. Byłam pewna, że pokłócili się z mojego powodu.
- Oh, Vicky.
Tak mi przykro – szepnęłam, starając się wymyślić słowa pocieszenia na
poczekaniu, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nigdy w życiu nie miałam
chłopaka, więc uczucie odrzucenia było mi kompletnie obce. Nagle zdecydowałam,
że jedyne co mogę teraz zrobić dla przyjaciółki to przyjść do niej i dać się jej
wypłakać w moje ramię. – Będę u ciebie za piętnaście minut, okay?
- Nie musisz
J… - Victoria starała się przybrać normalny ton, ale płacz zniekształcał jej
słowa. – Naprawdę, poradzę sobie sama.
- Daj spokój.
Przyniosę czekoladę – powiedziałam i rozłączyłam się szybko, nie dając Victorii
dojść do słowa.
Z ulgą
przyjęłam fakt, że w lodówce mama schowała kilka dużych czekolad na specjalne
okazję. Widząc, że wyjmuję jedną z nich posłała mi pytające spojrzenie.
- To dla
Victorii.
- Szkoła,
rodzice, czy chłopak? – zapytała krótko, jakby od razu wiedziała o co mi
chodzi. Czasami zastanawiałam się, czy może przypadkiem nie czyta mi w myślach.
- Chłopak –
odpowiedziałam szybko, zakładając moje bordowe vansy. – Zerwali wczoraj w nocy.
- Biedactwo –
mruknęła mama z politowaniem i wylała na patelnię beżową masę na naleśniki.
Kiwnęłam jej na pożegnanie i wybiegłam z domu.
Victoria
mieszkała kilka ulic ode mnie, blisko szkoły, więc często siedziałyśmy u niej
na długich przerwach, zajadając ciepłe bułki z piekarni, którą prowadzili
rodzice Victorii pod jej domem. Biegnąc truchtem byłam u niej w kilka minut,
więc przystanęłam na chwilę, żeby złapać oddech. Z daleka zobaczyłam już, że
zasłony w jej pokoju są zaciągnięte.
Zadzwoniłam do
drzwi, a kiedy nikt nie otwierał, weszłam ostrożnie do środka i skierowałam się
do pokoju Victorii. Dziewczyna leżała na łóżku, zakopana pod kołdrą i
poduszkami. Spod tej fortecy wydobywało się ciche szlochanie i pociąganie nosem
co jakiś czas.
Usiadłam obok
niej i objęłam ją ramieniem. Victoria załkała cicho i wygrzebała się spod
kołdry, ściskając mnie mocno.
- Przepraszam
– powiedziałam, nie puszczając jej z objęć. – Nie chciałam, żebyście się
kłócili. Gdybym wiedziała, że John się o to wkurzy, poczekałabym…
- Ale tutaj
nie chodzi o to wolne miejsce w samochodzie – przerwała mi Victoria,
uspokajając moje sumienie. – Przecież wiesz, że od jakiegoś czasu John miał do
mnie pretensje o wszystko. A wczoraj wkurzył się, gdy więcej tańczyłam z
Michelle i Lucy niż z nim. Tego nawet nie można nazwać zazdrością, przecież to
dziewczyny!
- Egoistyczny
dupek – mruknęłam, a Victoria zachichotała cicho. Poczułam ulgę, widząc, że
humor jej się poprawia. - Nie ma co tracić nawet czasu na wymienianie jego wad.
Zjedzmy lepiej tę czekoladę – uśmiechnęłam się, kładąc tabliczkę mlecznej
czekolady przed Victorią. Dziewczyna wygięła usta w delikatnym uśmiechu i
zabrała się za rozpakowywanie jej.
Chwilę jeszcze
Victoria mówiła mi o tym, jak przebiegała cała scena zerwania, a potem w końcu
zadała mi to pytanie, którego się najbardziej bałam – dlaczego musiałam wyjść
wcześniej? Zdecydowałam się powiedzieć jej prawdę, a gdy w końcu skończyłam
swoją historię, Victoria siedziała przede mną z otwartymi ustami ze zdziwienia,
a czekolada topiła jej się w ręce.
- A wiesz, że
słyszałam coś o dwóch gościach, którzy podobno pobili się o jakąś dziewczynę
jeszcze przed dwunastą? Bramkarz rozmawiał o tym z jakimś facetem przed nami w
kolejce. Podobno jeden z tych walczących zemdlał i zabierało go pogotowie.
- To pewnie
ten pijak. Niall był cały czas ze mną…
- Niall? –
Victoria podskoczyła nagle w miejscu i popatrzyła się na mnie z
niedowierzaniem.
- Tak, Niall.
O co ci chodzi?
- Mówisz, że
ma na imię Niall, jeździ na motorze i zna różne podejrzane zaułki w tym
mieście… Nic ci to nie mówi?
Pokręciłam
głową przecząco, a Victoria popatrzyła się na mnie jak na wyjątkowo tępego
pięciolatka i pochyliła się nade mną.
- Ten chłopak
jeździ w wyścigach ulicznych – wyszeptała nade mną, uśmiechając się wymownie. –
Jest w gangu. No, od biedy można ich nazwać gangiem… - wciąż patrzyłam się na
nią z niepokojem. Skąd ona wiedziała takie rzeczy? – Spotykają się w centrum i
urządzają wyścigi w piątki wieczorem. Widziałam ich raz, ale szybko musiałam
wracać, bo obiecałam Johnowi, że tam nie pójdę.
Victoria
przerwała na chwilę, spuszczając wzrok, jakby za bardzo się rozpędziła,
tłumacząc mi kim jest Niall.
- Ale teraz…
skoro już nie jestem z Johnem – odchrząknęła, jakby te słowa wciąż trudno
przechodziły przez jej gardło. – Możemy tam pójść w następnym tygodniu!
- O nie! –
zaoponowałam. – Nie idę na żadne nielegalne wyścigi!
- A kto
powiedział, że są nielegalne? Po prostu nie mają zgody policji na takie
zgromadzenia…
- Wychodzi na
to samo – mruknęłam, a potem dodałam głośniej – Wcale nie muszę się już więcej
widzieć z Niallem. Nie musimy tam iść dla niego.
- Okay, ty nie
musisz. Ale ja chętnie poznam chłopaka, który najpierw pobił się dla ciebie, a
potem pokazał najpiękniejszy widok w mieście. Swoją drogą, musimy tam kiedyś
pójść razem – posłała mi rozbawione spojrzenie.
- Nie wiem,
czy chce tam iść bez obstawy, to dość straszne miejsce. Trochę się boję…
- A z Niallem
się nie bałaś!
- On mnie tam
wniósł! Nie miałam za dużego wyboru.
Victoria
zaśmiała się głośno. Łzy wyschły z jej policzków, a w oczach znów rozbłysły te
iskry, które tylko ona potrafiła przywołać. Cieszyłam się na ten widok, chociaż
wiedziałam, że dziewczyna nie ustąpi i będzie chciała iść na te cholerne
wyścigi w przyszły piątek. Coś mówiło mi, że to nie najlepszy pomysł.
Niedzielne
popołudnie spędziłyśmy oglądając seriale na jej szerokim łóżku w pokoju
obklejonym plakatami starych musicali i oper mydlanych, których nigdy w życiu
nie widziała, ale, jak to sama nazwała, nadawały pomieszczeniu „stylu”.
Wieczorem wróciłam spokojnie do domu zastanawiając się, czy odważę się
porozmawiać znów z Niallem, jeśli go kiedykolwiek jeszcze zobaczę.
__________________________
Witam i dziękuję serdecznie za przeczytanie rozdziału :)
Mam małą prośbę: czytasz - komentuj, z góry dziękuję :**
__________________________
Witam i dziękuję serdecznie za przeczytanie rozdziału :)
Mam małą prośbę: czytasz - komentuj, z góry dziękuję :**
Bardzo fajnie piszesz. Lubię opowiadania w których chłopak nie jest zbyt grzeczny i cieszę się, że jest to Niall :) Pisz następny.
OdpowiedzUsuńPs. Mogłabyś dodać 'Obserwójących' ? Chętnie dołączę :D
Dziewczyno, błagam cię, nie przestawaj pisać, nawet jeśli miałabym być jedynym czytelnikiem. Obiecaj, że mi tego nie zrobisz, dobrze? Pokochałam to opowiadanie od pierwszego zdania i teraz nie wytrzymałabym, gdybyś nie miała kontynuować. Nie dość, że masz świetny, dopracowany styl, to jeszcze fabuła jest doskonała! Trochę zalatuje "Trzy metry nad niebem", ale to zdecydowanie nie jest minus! Wręcz przeciwnie. A Niall w charakterze takiego bad boya jest tak cholernie sekswony i uroczy, że aż mnie serce boli. Ten moment kiedy pomógł jej w klubie, zawiózł na motorze i pokazał ten widok! Ile ja bym cholera dała, żeby przeżyć coś takiego. Naprawdę, wspaniałe.
OdpowiedzUsuńVictoria nie powinna przejmować się Jonhym, bo najwyraźniej to totalny głupek. Najważniejsze, że ma przy sobie taką przyjaciółkę, jaką jest Jade. Razem przetrwają wszystko, wiem to.
No i te uliczne wyścigi! Zapowiada się ciekawie i nieco niebezpiecznie. Jestem pewna, że dziewczyny pójdą tam, by zobaczyć Nialla. Ciekawe, jak chłopak na to zareaguje.
Błagam cię, wiem, że wena nie sługa, ale postaraj się jak najszybciej napisać kolejny rozdział! I koniecznie poinformuj mnie o tym na moim blogu w zakładce SPAM. Będę niesamowicie wdzięczna!
Ja także piszę historię o One Direction, zapraszam do zapoznania się z nią, a jeśli ci się spodoba, byłabym wdzięczna o szczerzą opinię.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
{all--coming-back}
Zgadzam się z dziewczyną powyżej. Nie przestawaj pisać!! Jesteś niesamowita i niesamowicie piszesz opowiadania ;D
OdpowiedzUsuń