piątek, 1 listopada 2013

Rozdział ósmy. Bluza



Głośny dźwięk mojego dzwonka w telefonie wyrwał mnie z amoku w jakim przebywałam przez kilka ostatnich sekund. Otworzyłam oczy i ze szczerą skruchą popatrzyłam na Nialla. Był tak blisko mnie, że w każdej chwili mógł mnie pocałować, ale gdy tylko rozległ się sygnał telefonu, oboje podskoczyliśmy na swoich miejscach i odsunęliśmy od siebie.
- Przepraszam – wymamrotałam piskliwie, przeklinając w myślach osobę, która próbowała się do mnie dodzwonić. Jednocześnie wyciągałam z kieszeni dżinsów wibrujący telefon.
- To nic – burknął Niall, odwracając głowę i patrząc się gdzieś w dół, na podest amfiteatru. Był zły, ale próbował to ukryć.
Popatrzyłam na wyświetlacz i z przerażeniem rozpoznałam numer mamy. Zapomniałam zostawić jej notki z informacją o moim wyjściu. Pewnie zamartwiała się, gdzie się teraz podziewam.
- Słucham? – odebrałam szybko, zerkając na Nialla, który oparł się teraz plecami o kamień za sobą i wpatrywał w nocne niebo pomiędzy leśnymi drzewami.
- Gdzie ty się podziewasz? – Mama od razu wystrzeliła z pytaniem bez powitania. – Sąsiadka powiedziała, że widziała jak wyjeżdżasz gdzieś z jakimś chuliganem na motorze. I to nie pierwszy raz! Czy ja o czymś nie wiem…?
- Chuliganem? – powtórzyłam, zerkając z rozbawieniem na Nialla, również posłał mi zainteresowane spojrzenie, ale wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmieszkiem. Niech teraz on się trochę pogłowi, o czym myślę. – Mamo, nikt już tak nie mówi…
- Ja tak mówię – przerwała mi mama. Musiała być naprawdę zła. Uśmiech od razu spełzł mi z twarzy. – Natychmiast wracaj do domu.
- Okay, już wyjeżdżamy – zapewniłam rodzicielkę i rozłączyłam się. – Przepraszam, ale muszę już wracać. Mama jest zła.
- Masz kłopoty? – zapytał Niall. Gdy na niego spojrzałam, oczekiwałam tego samego, łobuzerskiego uśmieszku, ale patrzył na mnie z zaciekawieniem i powagą. Kiwnęłam głową, chociaż sama nie byłam pewna, co czeka na mnie w domu. Jeszcze nigdy nie dałam mamie powodów, żeby była na mnie aż tak zła.
Nagle przypomniałam sobie, że telefon zadzwonił w momencie, w których Niall miał mnie pocałować i poczułam nutę żalu do własnej matki, że nie zadzwoniła chociażby minutę później.
- Odwieziesz mnie? – zapytałam niepewnie, wstając i otrzepując spodnie.
- Jasne. – Niall uśmiechnął się do mnie i zaprowadził do swojego motoru.
Jechaliśmy znacznie szybciej niż poprzednio. Tak, jakby Niall wiedział, że trzeba się śpieszyć i to mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Myślałam, że znów będzie sobie żartował, pojedzie naokoło, albo odwiezie mnie pod zły adres, ale on skręcił dokładnie w moją ulicę i zahamował przed moim domem cicho. Nie gasił silnika, a więc wiedziałam, że liczył na szybkie pożegnanie. Stanęłam obok motoru i popatrzyłam się na jego twarz w świetle latarni. Nie miał już żadnych zadrapań, jedynie kilka malutkich siniaków.
- Dziękuję za mile spędzony wieczór – powiedziałam, uśmiechając się od ucha do ucha. Niall odwzajemnił uśmiech.
- Musimy to kiedyś powtórzyć – mruknął.
Pobiegłam do domu, kiedy ruszył w kierunku centrum miasta, a po chwili zniknął za zakrętem w jednej z ciemniejszych uliczek między domami. W przedpokoju czekała na mnie mama.
***
Leżąc w swoim pokoju zastanawiałam się nad tym, kiedy ostatnim razem moja mama była tak zła na kogokolwiek. To było chyba jeszcze za czasów mieszkania z ojcem i męczenia się z jego pracoholizmem. Na kilka tygodniu przed rozwodem zawsze urządzała mu awantury, gdy przychodził po północy do domu i siadał w salonie, by jeszcze raz sprawdzić wszystkie dokumenty dotyczące restauracji. Potem nastał okres ciszy, podczas której żadne z nich nie odzywało się słowem do drugiego, aż w końcu, pewnego słonecznego, letniego poranka, mama weszła do mojego pokoju i powiedziała, że tatuś już nie będzie mógł z nami mieszkać, bo postanowił ożenić się z własną restauracją.
Przykre.
Splotłam ramiona na piersi i wtedy uświadomiłam sobie coś, co sprawiło, że moje serce zatrzymało się na moment. Wciąż miałam na sobie bluzę Nialla. Tą samą, granatową bluzę z kapturem, którą dał mi w lesie kilka godzin wcześniej.
Ale jak miałam mu ją oddać, skoro mama powiedziała, że jeśli jeszcze raz go zobaczy pod naszym domem, albo usłyszy od sąsiadów, że Niall był tutaj, zabroni mi wychodzenia ze znajomymi do końca wakacji. A co miałabym niby robić na wakacjach, jak nie wychodzić z dziewczynami?!
Mój telefon ponownie zawibrował. Dzwoniła Victoria.
- Hej, mam nadzieję, że pamiętasz, że jutro idziemy zobaczyć wyścigi – powiedziałam rozradowanym tonem. – Może w końcu uda ci się pogadać z Niallem…
Westchnęłam i opowiedziałam jej wszystko, co wydarzyło się tego wieczora. Potem jednak rozważyłyśmy wszystkie za i przeciw i wspólnie stwierdziłyśmy, że idąc na wyścigi nie łamiemy żadnej z zasad mojej mamy, ponieważ Niall nie zbliży się nawet na centymetr do naszego domu. Po prostu będę się trzymać z daleka od potencjalnych donosicieli z mojej okolicy.
- Więc, do zobaczenia jutro – pożegnała się ze mną Victoria i zakończyła połączenie. Westchnęłam i opadłam na łóżko, rzucając telefon pod poduszkę. Tak dużo wrażeń w tak krótkim czasie.

______________________________________
Wiem, znienawidzicie mnie za ten rozdział... Ale co, jeśli wam powiem, że w następnym będzie coś na co czekacie? ;)
Chciałabym jeszcze raz serdecznie podziękować za wszystkie komentarze. Jesteście wspaniałe! :*

7 komentarzy:

  1. To opowiadanie jest fantastyczne!!!
    Uwielbiam sposób w jaki opisujesz całe to opowiadanie :)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nosz kurczaczki, no :) te mamy są takie nieobliczalne. nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam widząc nowy rozdział .:) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! jest prześwietnie [nie wiem czy jest takie słowo] w następnym rozdziale? hmm. może Jude będzie uczestniczyć w wyścigu mimo swojej woli? nie mam pojęcia! czekam z niecierpliwością.
    pozdrawiam
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo zapewne będzie bardzo ciekawy tym bardziej, że będą wyścigi. Jestem zła, że się nie pocałowali, ale co zrobić, będziemy czekać na kolejny :c No i mama, cóż nie dziwne że jej zakazała, ale z drugiej strony przecież gdyby tego nie zrobiła, nie byłoby ciekawe. A teraz, muszę iść, bo nie mam swojego komputera... :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, ja chyba po prostu nie wierzę. Mamusiu najdroższa, nie mogłaś poczekać chociaż dosłownie minuty, żeby zadzwonić? Eh, a było tak romantycznie. Pociesza mnie jednak myśl, że coś w następnym rozdziale się zdarzy i zdecydowanie będzie mi się to podobać. Cholera, właściewie to ja już naprawdę bardzo nie mogę się doczekać, więc wiesz, nie obrażę się, jak napiszesz coś jak najszybciej.
    Nienawidzę takich wścibskich sąsiadek. Co one, kurde, życia swojego nie mają? No tak, głupie pytanie. Oczywiście, że nie mają. Ale jakbym tylko dorwała taką staruchę, co ciągle wygląda w tym oknie i od razu leci szybko wypaplać, to tak bym sobie z nią porozmawiała, że więcej by tego nie robiła, o.
    I w sumie, jakby nie było, mama Jude też mnie trochę zdenerwowała. Nie lubię czegoś takiego, jakby to nazwać... oceniania książki po okładce. Nic nie wie o Horanie, oprócz tego, że jeździ na motorze. A to chyba o niczym nie świadczy i nie oznacza, że jest chuliganem, prawda? Gdyby może łaskwie zechciała go poznać, zmieniła by o nim zdanie. Bo przecież jest jednym z najsłodszych mężczyzn na świecie!
    Cieszę się, że przyjaciółka dziewczyny wyciągnęła ją na te wyścigi. (To że Niall się ściga wcale nie oznacza, że jest chuliganem, koniec kropka). Poza tym myślę, że teraz już Jude dnia nie będzie mogła bez niego wytrzymać, ha!
    Jak zwykle wspaniale, szkoda tylko, że tak krótko, ale w żadnym wypadku nie narzekam. Czekam za to z niecierpliwością na kolejny!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. boze dziewczyno...
    nawet nie umiem wyrazic slowami jak bardzo to wszystko mi sie podoba.
    przewaznie nie czytam opowiadan gdzie chlopcy sa jacys zli czy cos w tym stylu ale tutaj Niall strasznie mnie zaintrygowal.
    opisujesz jego postac w taki sposob ze az chce sie tylko wiecej i wiecej.
    Jude jest tez bardzo insteresujaca osoba i przyzekam ze kiedys Cie znajde i osobiscie zabije za to ze sie nie pocalowali bo jesu to by bylo takie ahhhh...
    ale nie mialabym serca tego zrobic, bo kto potem pisalby tak cos pieknego dla mnie i dla wszystkich czytelnczek?
    no wlasnie.
    czekam na kolejny ktory pojawi sie tu szybko mam nadzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za co ty przepraszasz ? Rozdział jest jak każdy - niesamowity. Bardzo doceniam twój wysiłek do pisania. Zaraz dziewiąty !!!

    OdpowiedzUsuń