sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy. Emocje



Jeszcze nigdy nie czułam się tak niezręcznie a zarazem tak obojętnie w obecności Finna. Z jednej strony miałam wyrzuty sumienia, że musiałam dzwonić po niego w środku nocy i jawnie wykorzystałam go, chociaż wiedziałam, że nie jestem mu obojętna, ale z drugiej strony… Z drugiej strony był Niall i ten jego zachrypnięty głos i te jego dłonie i jego oczy i usta i włosy i wszystko, co sprawiało, że trzy razy pomyliłam zamówienia w trakcie pracy i nie mogłam skupić się na niczym dosłownie przez cały dzień.
Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że motylki w brzuchu naprawdę istnieją i naprawdę mogę ich doświadczyć, ale kiedy tylko moje myśli schodziły na temat blondyna, a zdarzało się to dość często, uśmiechałam się do siebie czując dziwne mrowienie w żołądku.
Michelle zauważyła od razu jak bardzo jestem rozkojarzona i posyłała mi rozbawione spojrzenia za każdym razem gdy wchodziłam do kuchni po nowe zamówienie, ale tylko uśmiechałam się do niej szeroko i mówiłam, że wyjaśnię wszystko, kiedy będziemy mogły spokojnie porozmawiać. W końcu ustaliłyśmy, że spotkamy się razem z Victorią u mnie w domu dzisiaj wieczorem i pogadamy o tym, co się dzieje.
Finn oczywiście nie odezwał się do mnie ani razu. Jedynie rzucił mi ponure spojrzenie na powitanie i zajął się swoją pracą za barem. Jakoś nie mogłam się zmusić, żeby się tym przejmować.
Po pracy dosłownie wybiegłam z budynku, wypatrując wśród tłumu na ulicy Nialla, a kiedy go zobaczyłam, rozpędziłam się i skoczyłam na niego, oplatając nogi wokół jego talii i całując go mocno w usta. Zaplątał ramiona wokół mnie i przycisnął mnie do siebie, odwzajemniając pocałunek z uśmiechem.
- Czym sobie zaszczyciłem na takie powitanie? – zapytał, kiedy wróciłam stopami na chodnik i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Czułam, że moje serce jest niezwykle ciężkie, a jednocześnie lekkie i przepełnione powietrzem, jak gdybym mogła w każdej chwili unieść się nad ziemię napędzana czystym szczęściem.
Nie potrafiłam odpowiedzieć na jego pytanie, więc po prostu ruszyłam obok niego wzdłuż ulicy, wpatrując się przed siebie z głupim uśmiechem na twarzy.
- Gdzie mnie prowadzisz? – zapytałam.
- Jeśli chcesz możemy pójść do tego pubu, w którym ostatnio byliśmy na koncercie Harry’ego i Liama.
Wtedy coś sobie przypomniałam i nagle uśmiech spełzł z mojej twarzy.
- Z Harry’m wszystko w porządku? – Popatrzyłam na Nialla z powagą. Zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie, jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Dlaczego coś miałoby z nim być nie tak?
- Wczoraj nie było go z nami na komisariacie, a… A moja mama mówiła, że ktoś zginął w wypadku samochodowym – wytłumaczyłam mu, patrząc jak oczy Nialla robią się coraz większe i większe.
Wyjął szybko komórkę z kieszeni i wykręcił czyjś numer telefonu, po czym przystawił aparat do ucha i czekał.
Czekał, aż odezwała się automatyczna sekretarka.
- Harry, daj znać, jak to odsłuchasz. Chcę wiedzieć, co się wczoraj stało, kiedy zniknęliście – powiedział i rozłączył się. Wyglądał na wręcz przerażonego, więc złapałam jego dłoń i ścisnęłam ją pocieszająco.
- Na pewno nic mu się nie stało. To nie musiał być on w tym wypadku… - zaczęłam, ale Niall pokręcił głową, jak gdyby chciał mi przekazać, żebym dała sobie spokój, więc zamilkłam i szłam dalej przed siebie, myśląc o tym, jak by tu pocieszyć Niallera.
Chodziliśmy chwilę po mieście, ale nie mieliśmy już ochoty na wstępowanie do żadnego pubu, czy innego miejsca, gdzie mielibyśmy siedzieć bezczynnie w oczekiwaniu na telefon od Harry’ego. Nagle mnie olśniło.
- A może zadzwonisz do Louisa? Przecież jego kuzynka była z Harry’m na jednym motorze, powinna wiedzieć co się dzieje, prawda?
- Możliwe – mruknął Niall i niepewnie spojrzał na telefon. Wiedziałam, co teraz chodzi po jego głowie. Bał się, że nawet jeśli usłyszy najnowsze wieści, mogą mu się one nie spodobać. Więc może lepiej żyć w nieświadomości?
Wzięłam od niego telefon i wybrałam numer, widząc, że nie oponuje.
Louis odebrał po dwóch sygnałach.
- Cześć, Louis, tutaj Jude – odezwałam się, zerkając na Nialla, który przyglądał mi się z uwagą.
- O, cześć, Jude. Coś nie tak z Niallem? – zdziwił się Louis, słysząc mnie przy telefonie. Miał prawo się zastanawiać, dlaczego jego najlepszy przyjaciel oddaje słuchawkę swojej dziewczynie.
- Nie, z Niallem wszystko jak najbardziej w porządku. Martwimy się tylko o Harry’ego i Suzanne. Zniknęli gdzieś wczoraj…
- Ach, oni… - mruknął Louis niepewnie. Zamarłam, wsłuchując się w słowa bruneta. On coś wiedział. – Wczoraj Suzanne zadzwoniła do mnie, zaraz po tym, jak wypuścili nas z komisariatu. Była… w lekkim szoku.
- Co się stało?
- Próbowali uciec przed policją. Harry zrobił zakręt i chciał przejechać między jakimiś domami, ale… Ktoś tamtędy szedł i… - Louis zawahał się.
- I co? – Próbowałam go pośpieszyć, bo palce już zdrętwiały mi od trzymania telefonu przy uchu.
- Potrącili kogoś, Jude. Jakąś dziewczynę, a Harry… Harry spanikował i uciekł. Podobno Suzanne prosiła go, żeby zawrócili i sprawdzili, czy wszystko z nią w porządku, ale policja nadal ich ścigała, więc był pewien, że zajęli się tamtą dziewczyną. Na pewno szybko zawieźli ją do szpitala – zapewniał mnie Louis, jakbym go o coś oskarżała. Milczałam, bo wiedziałam, jak skończyła się ta historia dla potrąconej dziewczyny. Wcale nie dotarła do szpitala.
- To… dobrze – szepnęłam, widząc, jak Niall robi się blady jak ściana. Nie wiedziałam jak zakończyć rozmowę z Louisem, nie wiedziałam już nawet jak otworzyć usta, wiec po prostu rozłączyłam się i oddałam telefon Niallowi.
Harry zabił niewinną dziewczynę.
- I co? – zapytał Niall, wyglądając, jak gdyby zaraz miał zwymiotować.
- Z Harry’m i Suzanne wszystko w porządku. To był… - zawahałam się. Nie wiedziałam co robić. Powiedzieć Niallowi o wszystkim? Wtedy on na pewno przekaże Harry’emu prawdę, a Harry będzie musiał żyć z poczuciem winy do końca życia. – To musiał być jakiś inny wypadek.
Od razu po wypowiedzeniu tych słów poczułam wyrzuty sumienia. W sumie nie byłam pewna, czy to na sto procent Harry spowodował ten wypadek z ofiarą śmiertelną o którym mówiła moja mama. Przecież według Louisa policja mogła spokojnie znaleźć dziewczynę i zawieść ją do szpitala, a ofiarą mógł być ktoś zupełnie inny, o kim istnieniu nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, prawda? Nie musiałam czuć się winna, że nie zwierzam się Niallowi ze wszystkich swoich przypuszczeń.
Przynajmniej Niall wyglądał jakby mu ulżyło.
Powoli nadciągał czas, kiedy musiałam wracać do domu, ale nie spieszyło nam się z tym. Chciałam jeszcze trochę pobyć z Niallem, ponieważ jeszcze lepsze od ciągłego myślenia o blondynie było posiadanie go przy sobie. I próbowałam czerpać z tego jak najwięcej.
- W piątek wieczorem są wyścigi – powiedział Niall niespodziewanie.
- Tak?
- Idziesz tam ze mną. – To nie było pytanie. Chłopak popatrzył na mnie z tym swoim pewnym siebie uśmieszkiem osiedlowego rozrabiaki, wiedząc dokładnie jak to na mnie działa.
- Możemy pójść pooglądać, jak się ścigają – powiedziałam, kiwając delikatnie głową i odwracając wzrok.
- Pooglądać?
- A co chcesz robić? Przecież zabrali ci prawo jazdy… - Zmarszczyłam brwi.
- Jude, do wyścigów ulicznych nie trzeba prawa jazdy – zaśmiał się. Popatrzyłam na niego z szokiem odmalowanym na twarzy.
- Niall, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że planujesz się ścigać w ten piątek? Zapomniałeś jak to się ostatnio skończyło? Niall?!
Podniosłam głos, kiedy nie reagował, a jedynie wpatrywał się przed siebie, aż uśmiech zszedł z jego ust i zaczął na nich pojawiać się wyraz poirytowania. Widziałam, że go denerwuję i widziałam, że nic sobie nie robi z tego, że ja również czuję się zdenerwowana.
- Obiecaj mi, że nie będziesz się ścigał – powiedziałam i stanęłam w miejscu, zapierając się stopami. Niall wyszedł kilka kroków przede mnie, aż w końcu nasze splecione palce uniemożliwiły mu dalszą drogę i musiał się odwrócić w moim kierunku.
- Jude…
- Obiecaj mi – uparłam się. Patrzyłam z powagą na jego zdenerwowaną minę i wiedziałam, że żadne z nas nie ustąpi.
- Nie przesadzaj, okay? Ścigałem się już setki razy.
- Nie ważne ile razy się już ścigałeś. Policja nie będzie cię w kółko łapać i odwozić na komisariat, wiesz? Kiedyś stracą cierpliwość.
- Dlaczego musisz tak strasznie panikować? – warknął, ciągnąć mnie do przodu, ale ja zaparłam się piętami o podłogę i nie dałam się ruszyć. – Chciałem tylko, żebyś przyszła i życzyła mi szczęścia, to tyle…
- Niall, obiecaj mi, że tego nie zrobisz. Proszę cię! Obiecaj mi! – krzyknęłam, ale było to jak rzucanie grochem o ścianę. Nic do niego nie docierało.
Wyrzuciłam z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk i puściłam jego dłoń, ruszając energicznie z miejsca i zostawiając Nialla za sobą. Kipiałam z wściekłości na tego lekkomyślnego dupka.
Poczułam jego dłoń na swojej talii, kiedy dogonił mnie w kilku krokach i pochylił, by mnie objąć. Odsunęłam się od niego, ignorując jego cichy, rozdrażniony pomruk. Zasłużył sobie na to. Mógłby chociaż raz mnie posłuchać, a wyszłoby mu to na dobre.
- Jude, jesteś niemożliwa – mruknął, idąc metr ode mnie, ale nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Zrezygnujesz z wyścigów na kilka tygodni? – Nie dawałam za wygraną.
- Nie ma mowy – warknął.
- Sam tego chciałeś.
W oddali widziałam już swój dom, a w tempie jakie narzuciłam znaleźliśmy się pod nim w niecałą minutę. Nie zaszczyciłam Nialla nawet spojrzeniem, kiedy wchodziłam po stopniach na werandę i już sięgałam do klamki, kiedy chłopak przycisnął mnie swoim ciałem do ściany przy frontowych drzwiach.
- Nawet się nie pożegnasz? – mruknął, pochylając się nade mną i posyłając mi swój firmowy uśmiech. Byłam tak zła, że nie musiałam nawet udawać, że nie robi to na mnie wrażenia. Po prostu wbiłam wzrok w jeden punkt na podłodze i czekałam, aż Niall sobie odpuści, albo przyzna mi rację i zrezygnuję z wyścigów.
Nie odezwałam się ani słowem, kiedy złożył soczysty pocałunek na moich ustach. Nie zareagowałam. Po prostu stałam tam, przygwożdżona do ściany i czekałam aż skończy. Jego ruchy stawały się coraz bardziej agresywne, wargi coraz drapieżniej próbowały wywołać na mnie jakiś efekt, jakiś odruch.
W końcu odsunął się, rzucając we mnie nienawistnym, pełnym niewykorzystanego napięcia spojrzeniem.
- Skończyłeś już? – zapytałam, chłodnym głosem. Niall odsunął się ode mnie bez słowa, pozwalając mi wejść do domu. Zatrzasnęłam przed nim drzwi, przekręcając kluczyk w zamku i czekając kilka sekund, zanim usłyszałam jego ciężkie kroki oddalające się od domu.
Dopiero wtedy pozwoliłam swoim emocjom wypłynąć na powierzchnie. Zaczęłam oddychać spazmatycznie, łapiąc powietrze resztką sił, jakbym dopiero co wynurzyła się z wody. Usiadłam w salonie na kanapie i schowałam głowę w dłoniach. Wiedziałam, że mama jest jeszcze w pracy, a Connor siedział w swoim pokoju, jak co dzień, więc nie bałam się, że ktoś przyłapie mnie na płaczu. Pozwoliłam łzom spływać powoli po moich policzkach.
Dopiero wtedy doszło do mnie, jak wielką byłam idiotką zakochując się w Niallu Horanie.

_____________________________________

Okay. I jak?
Jutro wyjeżdżam do Anglii, więc wszystkie komentarze będę mogła przeczytać prawdopodobnie dopiero za tydzień, ale postaram się złapać wifi i poczytać je w trakcie wyjazdu, bo jestem ciekawa co myślicie :)

Jej, jaram się tym wyjazdem! Marzyłam o Anglii od kilku lat!!! :D


15 komentarzy:

  1. Niesamowity. Czekam na nexta<3

    Ty to masz szczęście no nic życzę udanego wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny <3 Udanego wyjazdu :D Dodaj zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. C U D O W N Y! Ale się dzieje! Nie mogę się doczekać następnego!
    Jude i Niall są wspaniałą parą, więc na pewno jakoś się wszystko ułoży... oby! Krótko mówiąc- uwielbiam ten blog!
    Jedno z najlepszych polskich ff o Niallu!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Trzymaj się!

    Oo i miłego wyjazdu do Anglii! :)
    ~Benge

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, mam nadzieję, że szybko się pogodzą.

    Baw się dobrze ;) !

    xx
    @awmyniallehh

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał to było... aż mnie zatkało na końcu. Zajebisty rozdział, jak zawsze. Czekam z niecierpliwością na następny. Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo baw się dobrze...Mam nadzieje że next już niedługo..<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nextttt szybciutko mam nadzieje i miłej zabawy..<3

    OdpowiedzUsuń
  8. OOoooooooooo ale się porobiła...czekam.<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że Jude nie ulega Niallowi i umie postawić na swoim. Coś mi sie wydaje, że policja powiążę jakoś Harry'ego z śmiercią tej dziewczyny i będą kłopoty :(
    ( zapraszam u siebie na nn jak jeszcze nie czytałaś)
    Pozdrawiam,
    Risa

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne ;) I wreszcie Jude postawiła na swoim :P

    OdpowiedzUsuń
  11. genialne cudo brak słów z nie cierpliwoscią czekam na next KOCHAM :***** <3 <3 <3 ,3 <3 <

    OdpowiedzUsuń
  12. Przynajmniej z Harrym wszystko jest w jak najlepszym porządku, to cudownie :) Przynajmniej mam taką nadzieję.Trochę mnie boli to, że oboje się kochają i są uparci i trzymają się swojego zdania. Co prawda Niall jest gorszy bo, naraża swoje życia, ale Jude, też nie rozumie, że on to uwielbia Cóż. Przyznałabym jej rację, bo jestem dziewczyną proste.
    Czekam na kolejny! :)x

    OdpowiedzUsuń
  13. O, masakra nwm jak wytrzymam bez rozdzialow :( na prawde cie podziwiem i gratuluje bo zrobilas kawal dobrej roboty.milego wyjazdu :) i mysle ze nie zapomnisz o nas (czytelnikach) <3 x

    OdpowiedzUsuń
  14. Uffffff Harry żyje....Musze przyznać ,że nie wiem co dalej....Kocham <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń