- Słyszysz to?
– krzyknął Niall, ale nie zrozumiałam go za pierwszym razem.
- CO?! –
wrzasnęłam, żeby przekrzyczeć ryk silnika i wiatr.
- Pytałem, czy
coś słyszałaś?!
I wtedy
usłyszałam to, o czym mówił Niall. Syreny policyjne brzmiały gdzieś w oddali za
nami, ale nie miałam wątpliwości za kim dokładnie podążają. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam w jak żałosnej sytuacji się znajdowaliśmy. Jechaliśmy prostą
obwodnicą, prowadzącą wzdłuż miasta. Żadnych zjazdów, żadnej sposobności do
zgubienia policji. Niall przyspieszył.
Nie wiem, ile
kilometrów na godzinę było dokładnie na liczniku, ale czułam, że asfalt zaczyna
ślizgać się nam pod kołami. W oddali zobaczyłam zjazd do jakiegoś osiedla i
wiedziałam, że to nasza jedyna szansa. Za nami błyskały policyjne syreny.
Boże. Mama
mnie zabiję… - myślałam.
Nagle Niall
zwolnił, a po chwili gwałtownie wcisnął hamulec. Zostałam praktycznie
przymiażdżona do jego pleców. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że obok nas stoją
motory Liama i Louisa, a przed nami… Przed nami wzdłuż drogi stał kulturalnie
zaparkowany samochód policyjny.
Zakryłam twarz
dłonią.
Nie dlatego,
że chciało mi się płakać, ani nie dlatego, że czułam się specjalnie zażenowana,
bo zatrzymała nas policja. Ale dlatego, że wiedziałam już, że nie wyjdę z tej
całej przygody bez poważnej pogadanki z moją mamą. Jeśli policja do niej
zadzwoni to będę uziemiona do końca życia.
Obróciłam się,
żeby zobaczyć, gdzie jest Harry, ale za nami stał tylko większy radiowóz.
Nigdzie ani śladu po Harry’m i Suzanne.
- Harry był za
nami, prawda? – zapytałam Nialla, pochylając się nad nim, żeby wychodzący z
auta policjanci nie mogli nas usłyszeć.
Blondyn kiwnął
głową i zerknął w tym samym kierunku, co ja chwilę wcześniej, po czym
zmarszczył brwi. Coś było nie tak. Widziałam to również po twarzach naszych
znajomych, którzy wspólnie wymieniali spojrzenia, spoglądając na drogę za nami,
jak gdyby Harry miał zaraz magicznie się pojawić i wyśmiać nas wszystkich przez
naszą naiwność. Wszyscy przez chwilę zapomnieliśmy, że zaraz zostaniemy
aresztowani.
Starszy,
brzuchaty policjant wpakował nas do
większego radiowozu, a mężczyznom z samochodu, który blokował drogę przejazdu
kazał zająć się motorami, a potem „wrócić do porucznika”. Chociaż policjant
ciągle posyłał nam pełne pobłażania uśmieszki, to jednak potrafiłam zauważyć,
że coś go martwi.
Wmawiałam
sobie, że to wcale nie chodzi o Harry’ego i Suzanne. Może policjant po prostu
miał zły dzień? Może pokłócił się z żoną, albo właśnie umarł mu dziadek? A może
jednak za nami zdarzył się wypadek i to zajmowało myśli mężczyzny?
Nie!
Nic się nie
stało! Harry pewnie uciekł inną drogą, dlatego do nas nie dołączył!
Chwilę później
zostaliśmy dokładnie przeszukani i wypytani o dowody i numery do rodziców w
wypadku osób niepełnoletnich. Przy okazji dowiedziałam się, że Anne również ma
siedemnaście lat. Byłam przekonana, że jest ode mnie starsza.
Siedziałam
obok Nialla i zaciskałam dłonie w pięści ze strachu i złości. Stachu przed mamą
i złości na blondyna, bo do tego dopuścił. Niall próbował nawet złapać mnie za
rękę, żeby mnie uspokoić, ale odsunęłam się od niego i od tamtej pory nie
popatrzyłam w jego stronę ani razu. Kątem oka widziałam jak Dominika szepce coś
na ucho Liamowi od początku naszego pobytu na komisariacie, a Anne siedzi przy
Louisie, stykając się z nim ramionami, jak gdyby ta para nie potrzebowała
niczego więcej, by się ze sobą kontaktować.
Nikt inny nie
wydawał się być zdenerwowany, a jednak ja siedziałam jak na szpilkach. Przez
myśl przeszło mi, że prawdopodobnie ci wszyscy tutaj zebrani mieli już dawno za
sobą swoją pierwszą wizytę na policji.
Nagle drzwi
otworzyły się i do środka weszła moja mama, witając się z policjantem z
pokerową twarzą. Zerknęła na mnie dosłownie na sekundę, po czym zniknęła w pokoju
obok. Słyszałam jak rozmawia o czymś z mężczyzną, ale nie mogłam rozróżnić
pojedynczych słów.
- Jude,
przepraszam cię za to – szepnął Niall, pochylając się nade mną. – Naprawdę mi
przykro.
Zamknęłam oczy
i wzięłam głęboki oddech, powstrzymując ogromną ochotę, by wtulić się teraz w
Nialla i rozpłakać się jak małe dziecko. Wiedziałam, że inni nas obserwują, a
do tego moja mama mogła w każdej chwili wrócić i powiedzieć mi, że mam już
nigdy więcej nie spotykać się z tym ‘kryminalistą’. Zacisnęłam usta, czując
oddech Nialla na swojej szyi, kiedy chłopak czekał, aż coś odpowiem.
- Przepraszam,
że cię w to wciągnąłem – zaczął jeszcze raz.
- Niall –
szepnęłam, patrząc na swoje dłonie, które trzymałam na kolanach.
- Tak?
- Zamknij się
– szepnęłam i chociaż chciałam, żeby zabrzmiało to poważnie, moje usta same
wygięły się w półuśmiechu zanim zdążyłam je opanować. Niall również się do mnie
uśmiechnął, nic już nie mówiąc.
Moja mama
wyszła ze policjantem z pokoju i kiwnęła do mnie głową. Uznałam to za znak, że
jednak przyznaje się do bycia moją matką i nie jest ze mną tak źle. Podeszłam
do niej, posyłając Niallowi smutne spojrzenie na pożegnanie. Wiedziałam, że nie
możemy sobie pozwolić na nic więcej w takiej sytuacji.
Wyszłam za
mamą na dwór, a kiedy obie siedziałyśmy już w środku jej samochodu, kobieta w
końcu się na mnie spojrzała i westchnęła głośno.
- A nie
mówiłam – powiedziała głośno i wyraźnie. Poczułam, że miała to na końcu języka
od kiedy tylko otrzymała telefon z komendy.
- W porządku –
przyznałam jej. – Mówiłaś…
Wypuściłam
głośno powietrze. Jeśli zaczęłabym się teraz kłócić z moją mamą, pogorszyłabym
tylko swoją sytuację, więc postanowiłam siedzieć cicho i potakiwać.
- To nie jest
typ chłopaka dla ciebie – mówiła, a ja słuchałam w milczeniu. – Widzisz, wciągnął
cię w to swoje szemrane towarzystwo, zmusił do łamania prawa… Zobacz gdzie
trafiłaś?! Następnym razem mam odbierać cię z izby przyjęć?!
- Mamo,
spokojnie – spróbowałam opanować sytuację, podczas gdy opuszczałyśmy parking. –
Jego znajomi są bardzo mili, NIKT mnie do NICZEGO nie zmusił, a ja trafiłam
tam, gdzie trafiało wiele zagubionych nastoletnich duszyczek przede mną…
- Nie próbuj
sobie teraz żartować – warknęła mama. Była naprawdę zła. N a p r a w d ę zła
- Przepraszam
– wyszeptałam, spuszczając głowę.
- Nie
zobaczysz się już z tym chłopakiem…
- Mamo! –
krzyknęłam, a mój plan by siedzieć cicho uciekł ode mnie w podskokach. – Nie
możesz mi zabronić spotykać się z Niallem!
- Tak? No to
patrz: zabraniam!
- To jest
dobry chłopak, nic mi się z nim nie stanie, mamo – zapewniłam ją. Szukałam
słów, które ona uznałaby za wiarygodne.
- Dobrze wiesz,
że to, co dzisiaj wyprawialiście mogło się skończyć bardzo źle, Jude! Ktoś
zginął!
- Chyba
chciałaś powiedzieć – ktoś m ó g ł zginąć? – poprawiłam ją.
- Nie, Jude.
Policjant powiedział mi, że jeden z chłopaków, którzy ścigali się dzisiaj w
okolicy, w której was zgarnęli, miał wypadek. Stracił panowanie nad pojazdem,
kiedy próbował uciekać przed radiowozem.
- Kierowca nie
żyje? – zapytałam mamy z szeroko otwartymi z przerażenia oczami, a moje serce
zatrzymało się na kilka przerażająco długich sekund.
- Nie wiem,
kto umarł. Wiem tylko, że ktoś dzisiaj zginął w wypadku z udziałem rozpędzonego
motocyklisty. – Jak zwykle, kiedy była zdenerwowana, mama mówiła każde słowo
dwa razy wolniej i wyraźniej, co doprowadzało mnie do szaleństwa. – Uwierz mi,
że kiedy cię ostrzegam przed czymś, to dlatego, że się o ciebie boję.
- Wierzę –
zapewniłam ją, opadając na oparcie fotela i wpatrując się w pustą jezdnię przed
nami.
Leżałam w
łóżku przy zgaszonym świetle, zastanawiając się, co robi teraz Niall. Czy nadal
znajdował się w areszcie? Czy z pozostałymi chłopakami było wszystko w
porządku? Gdzie zniknął Harry i czy to o nim mówiła moja mama? Tyle myśli
kłębiło mi się po głowie, że upłynęło kilka przerażająco długich i męczących
godzin, zanim zasnęłam.
Po czwartej
nad ranem zadzwonił mój telefon. Zmrużyłam zaspane oczy, oślepiona białym
ekranem i z trudem odczytałam nazwę kontaktu.
- Niall? –
odebrałam w pół sekundy, siadając prostu na łóżku.
- Jesteś w
domu? Wszystko w porządku? – Przez telefon wydawał się być zmartwiony.
- Tak,
pojechałam z mamą – powiedziałam cicho, żeby nikt w domu nie usłyszał, że już
nie śpię. – A ty? Dopiero co cię wypuścili?
- Taaak… -
zawahał się Niall i mogłam sobie wyobrazić jak z roztargnieniem przesuwa dłonią
po włosach, jak gdyby było coś, o czym bał mi się powiedzieć. – Miałem małe
problemy…
- Jakie
problemy? – Mój głos zrobił się niski i szorstki.
- No… zabrali
mi prawo jazdy…
Ucichłam,
wsłuchując się w jego oddech po drugiej stronie linii. Niall również zdawał się
czekać aż coś powiem, ale ja postanowiłam milczeć.
- Jude? –
odezwał się w końcu. – Jesteś tam?
- Jestem –
mruknęłam chłodno.
- Jesteś zła?
– zapytał niepewnie.
- Dlaczego
miałabym być zła? Przecież to twoje prawo jazdy… – powiedziałam, chociaż w
rzeczywistości byłam wręcz wściekła na Nialla. Przez to, że nie posłuchał,
kiedy ostrzegałam go, że to może się źle skończyć. Przez to, że nigdy nie
myślał o konsekwencjach i wszystko brał za wielki żart. Przez to, że sam sobie
na to wszystko zasłużył.
- Okay, czyli
jesteś zła… - wyszeptał. Przekręciłam oczami, wiedząc, że i tak nie może mnie
teraz zobaczyć. – A co, jeśli powiem ci, że jestem właśnie pod twoim domem?
- Gdzie
jesteś? – Wyskoczyłam z łóżka z prędkością światła i podbiegłam do okna. Niall
nie tylko znajdował się pod moim domem. On stał idealnie pod oknem do mojego
pokoju! – Idiota…
- Tak, tak.
Też cię lubię – zaśmiał się i pomachał mi z dołu.
- Po co
przyszedłeś? Jest czwarta nad ranem.
- Chciałem cię
zobaczyć.
- Nie
widziałeś mnie dopiero jakieś cztery godziny…
- Widzisz, jak
długo wytrzymałem?!
- Naprawdę
jesteś idiotą – jęknęłam, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Przestań,
przecież wiem, że mnie uwielbiasz. – Ponownie wykorzystał na mnie ten swój
popisowy uśmiech. Zapadła chwila ciszy, podczas której wpatrywaliśmy się w
siebie bez słowa. Ja, stojąc w oknie na piętrze, on, stojąc w ogrodzie za moim
domem i zadzierając głowę, by lepiej mnie widzieć.
- Jude –
odezwał się nagle. – Nie masz na sobie stanika.
- CO? Skąd
wiesz? – Odsunęłam się w panice od okna, zasłaniając piersi ręką. Miałam na
sobie bluzkę, więc kompletnie nie wiedziałam jak Niall dowiedział się, że nie
noszę do spania biustonosza.
- Ta bluzka
była bardzo cienka – powiedział, śmiejąc się pod nosem swoim zachrypniętym
głosem. Nie mógł mnie teraz widzieć, bo cofnęłam się prawie pod przeciwną
ścianę, ale wciąż czułam się niezręcznie. – Daj spokój, Jude. Przecież nie mam
nic przeciwko.
- Och, tego
jestem pewna! – warknęłam, kryjąc rozbawienie. Nie wiem dlaczego ten człowiek
zawsze sprawiał, że nawet, kiedy chciałam być zła, nie potrafiłam opanować
śmiechu.
Nagle
usłyszałam, jak drzwi sypialni mojej mamy otwierają się powoli.
- Muszę
kończyć – wyszeptałam, wracając do łóżka i zakrywając się kołdrą, na wypadek,
gdyby moja mama postanowiła wejść do mojego pokoju. Obawiałam się, że moja
nocna rozmowa z Niallem mogła ją obudzić.
- Zobaczymy
się jutro? – zapytał Niall.
- Nie wiem.
Może. – Ściszyłam głos jeszcze bardziej, pragnąc jak najszybciej zakończyć
rozmowę. Odgłosy czyichś kroków na korytarzu były coraz głośniejsze.
- Przyjadę po
ciebie po pracy.
- Nie masz
czym.
- Ach, no tak…
No to przyjdę.
- Okay.
Dobranoc – szepnęłam i rozłączyłam się, czując ciepły ucisk w okolicach swojego
serca. Wiedziałam, że Niall wciąż stoi pod moim oknem, bo nie usłyszałam jego
kroków oddalających się po trawie. W momencie, kiedy odsunęłam telefon od ucha,
drzwi mojej sypialni otworzyły się i do środka zajrzała moja mama. Udałam, że
śpię.
Kiedy drzwi
mojej sypialni się zamknęły, Niall powoli ruszył w kierunku ulicy.
____________________________________
Sama nie wiem... Podoba wam się?
Kto napisze w komentarzu "NEXT" ten lama! Hahha :P
Okay, żartowałam...
A może nie?
Nie, no serio, żartowałam :P
Chociaż...
<3
świetny ♥♥♥ kocham :) życzę weny i czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Loffciam <333
OdpowiedzUsuńA ja będę lamą i napiszę, że chcę NEXTA! Tu i teraz! :D Rozdział naprawdę świetny, uwielbiam Jude i Niall'a! Czekam na nexta i mam nadzieję, że pojawi się szybko :* całuski Mell
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńWow czekam na następny..<3.I ja JESTEM TAKĄ LAMĄ ŻE SIĘ POGUBIŁAM I NIE WIEM CZY HARRY ŻYJE CZY NIE...<3
OdpowiedzUsuńAdusasgxsaksjakajxuxgshvdgaiasjzkshhsjsvsh! Nie wiem co napisać! CUDOWNY! Uwielbiam ten blog! Świetnie piszesz! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ~Benge
OdpowiedzUsuńcudny <3
OdpowiedzUsuńCudowny :p
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa KOCHAM!!! Szybko nexxtttt!!! Jestem lamą i dobrze mi z tym!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńsuper kocham <3 <3 czekam na next :****
OdpowiedzUsuńYayh, nadrobiłam tą dwójkę, że tak powiem i przyznam szczerze, że poprzedni rozdział był lepszy. Jednak chyba rozumiem,że ten musiał być trochę spokojniejszy i chyba krótszy, szkoda. Cóż, jeśli zginął Harry to nie wiem co właściwie powinnam powiedzieć, trochę przerażające. Od samego początku można było wyczuć, że ta zabawa nie skończy się dobrze. No Niall, durniu widzisz czasami zgadzanie się na wszystko nie popłaca. No i jeszcze Mama naszej Jude, która nie może spotykać się z Niallerem, zrobiło się przyznam ciekawe .. Weny! :)x
OdpowiedzUsuńNexttt<3 <3 <3...Szybko. Genialne!!
OdpowiedzUsuńŚwietny! Niall awwww <3
OdpowiedzUsuń@awmyniallehh
Szybko nexta.Plis plis plis a po za tym świetny
OdpowiedzUsuńTak na początku powiem, że nowy wygląd bloga jest naprawdę prześliczny. Bardzo podoba mi się kolorystyka, no i ten Niall, ach, naprawdę cudowny.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to oczywiście chyba nie muszę mówić, że moja miłość do tego blondaska wzrosła jeszcze bardziej. Ja nie wiem, co takiego w nim jest, że normalnie mogłabym umrzeć dla niego. Wykreowałaś go naprawdę cudnie.
No dobrze, może i wpakował Jude w pewne problemy, ale żałował tego, prawda? Poza tym dziewczyna musiała zdawać sobie sprawę, jakie może być niebezpieczeńtwo tego.
Szczerze mówiąc, nie dziwię się mamie Jude, że zabroniła spotykać jej się z chłopakiem. Prawdopodobnie na jej miejscu postąpiłabym tak samo, w końcu tu chodzi o dobro jej dziecka, prawda? Mam jednak nadzieję, że uda się to jakoś załagodzić, bo inaczej nie wyobrażam sobie tego.
No kolejny dowód na to, że Niall to bóg i w ogóle najsłodszy człowiek na ziemi. Chciałabym, żeby ten blondasek stanął też pod moim oknem, kochany. A najlepsze było jak wyleciał z tym stanikiem, boże, wariat.
Przepraszam, że mój dzisiejszy komentarz jest taki... ledwo ledwo, ale mam naprawdę zapchany grafik, wiesz, koniec roku, matura, trzeba to jakoś pogodzić, dlatego komentuję na szybko, żeby potem nie mieć zaległości w blogach. W każdym bądź razie oczywiście z niecierpliwością czekam na natępny rozdział i życzę dużo weny, trzymaj się x
Przede wszystkim - szablon jest śliczny! Od razu zachęcił mnie do czytania i w krótkim czasie nadrobiłam wszystkie rozdziały. Jeśli powiem, że się zakochałam, to skłamię, bo to za mało! Opowiadanie jest cudowne, dopracowane pod każdym względem, a twojego talentu można pozazdrościć, co ja oczywiście robię. Chciałabym umieć w tak świetny sposób wykreować postacie, nadać im tak wspaniałe charaktery i barwę. Dodatkowo twoje opisy są tak obrazowe, że mogłam wyobrazić sobie wszystko co czytałam. Niall jest po prostu wspaniały, chociaż momentami mnie denerwował, to muszę przyznać. Jednak nie mniej robiła to główna bohaterka. Rozumiem zachowanie mamy Jude, ale i tak mam nadzieję, że wszystko wyjdzie na prostą, bo Niall to najcudowniejszy człowiek świata.
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę śledziła ich dalsze losy, więc czekam na kolejny rozdział! :)
PS. Zapraszam również do siebie. To nie blog o One Direction, ale może ci się spodoba. x
http://banshee-fanfiction.blogspot.com/