czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty. Niebezpieczeństwo



- Słyszysz to? – krzyknął Niall, ale nie zrozumiałam go za pierwszym razem.
- CO?! – wrzasnęłam, żeby przekrzyczeć ryk silnika i wiatr.
- Pytałem, czy coś słyszałaś?!
I wtedy usłyszałam to, o czym mówił Niall. Syreny policyjne brzmiały gdzieś w oddali za nami, ale nie miałam wątpliwości za kim dokładnie podążają. Otworzyłam oczy i zobaczyłam w jak żałosnej sytuacji się znajdowaliśmy. Jechaliśmy prostą obwodnicą, prowadzącą wzdłuż miasta. Żadnych zjazdów, żadnej sposobności do zgubienia policji. Niall przyspieszył.
Nie wiem, ile kilometrów na godzinę było dokładnie na liczniku, ale czułam, że asfalt zaczyna ślizgać się nam pod kołami. W oddali zobaczyłam zjazd do jakiegoś osiedla i wiedziałam, że to nasza jedyna szansa. Za nami błyskały policyjne syreny.
Boże. Mama mnie zabiję… - myślałam.
Nagle Niall zwolnił, a po chwili gwałtownie wcisnął hamulec. Zostałam praktycznie przymiażdżona do jego pleców. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że obok nas stoją motory Liama i Louisa, a przed nami… Przed nami wzdłuż drogi stał kulturalnie zaparkowany samochód policyjny.
Zakryłam twarz dłonią.
Nie dlatego, że chciało mi się płakać, ani nie dlatego, że czułam się specjalnie zażenowana, bo zatrzymała nas policja. Ale dlatego, że wiedziałam już, że nie wyjdę z tej całej przygody bez poważnej pogadanki z moją mamą. Jeśli policja do niej zadzwoni to będę uziemiona do końca życia.
Obróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie jest Harry, ale za nami stał tylko większy radiowóz. Nigdzie ani śladu po Harry’m i Suzanne.
- Harry był za nami, prawda? – zapytałam Nialla, pochylając się nad nim, żeby wychodzący z auta policjanci nie mogli nas usłyszeć.
Blondyn kiwnął głową i zerknął w tym samym kierunku, co ja chwilę wcześniej, po czym zmarszczył brwi. Coś było nie tak. Widziałam to również po twarzach naszych znajomych, którzy wspólnie wymieniali spojrzenia, spoglądając na drogę za nami, jak gdyby Harry miał zaraz magicznie się pojawić i wyśmiać nas wszystkich przez naszą naiwność. Wszyscy przez chwilę zapomnieliśmy, że zaraz zostaniemy aresztowani.
Starszy, brzuchaty policjant  wpakował nas do większego radiowozu, a mężczyznom z samochodu, który blokował drogę przejazdu kazał zająć się motorami, a potem „wrócić do porucznika”. Chociaż policjant ciągle posyłał nam pełne pobłażania uśmieszki, to jednak potrafiłam zauważyć, że coś go martwi.
Wmawiałam sobie, że to wcale nie chodzi o Harry’ego i Suzanne. Może policjant po prostu miał zły dzień? Może pokłócił się z żoną, albo właśnie umarł mu dziadek? A może jednak za nami zdarzył się wypadek i to zajmowało myśli mężczyzny?
Nie!
Nic się nie stało! Harry pewnie uciekł inną drogą, dlatego do nas nie dołączył!

Chwilę później zostaliśmy dokładnie przeszukani i wypytani o dowody i numery do rodziców w wypadku osób niepełnoletnich. Przy okazji dowiedziałam się, że Anne również ma siedemnaście lat. Byłam przekonana, że jest ode mnie starsza.
Siedziałam obok Nialla i zaciskałam dłonie w pięści ze strachu i złości. Stachu przed mamą i złości na blondyna, bo do tego dopuścił. Niall próbował nawet złapać mnie za rękę, żeby mnie uspokoić, ale odsunęłam się od niego i od tamtej pory nie popatrzyłam w jego stronę ani razu. Kątem oka widziałam jak Dominika szepce coś na ucho Liamowi od początku naszego pobytu na komisariacie, a Anne siedzi przy Louisie, stykając się z nim ramionami, jak gdyby ta para nie potrzebowała niczego więcej, by się ze sobą kontaktować.
Nikt inny nie wydawał się być zdenerwowany, a jednak ja siedziałam jak na szpilkach. Przez myśl przeszło mi, że prawdopodobnie ci wszyscy tutaj zebrani mieli już dawno za sobą swoją pierwszą wizytę na policji.
Nagle drzwi otworzyły się i do środka weszła moja mama, witając się z policjantem z pokerową twarzą. Zerknęła na mnie dosłownie na sekundę, po czym zniknęła w pokoju obok. Słyszałam jak rozmawia o czymś z mężczyzną, ale nie mogłam rozróżnić pojedynczych słów.
- Jude, przepraszam cię za to – szepnął Niall, pochylając się nade mną. – Naprawdę mi przykro.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, powstrzymując ogromną ochotę, by wtulić się teraz w Nialla i rozpłakać się jak małe dziecko. Wiedziałam, że inni nas obserwują, a do tego moja mama mogła w każdej chwili wrócić i powiedzieć mi, że mam już nigdy więcej nie spotykać się z tym ‘kryminalistą’. Zacisnęłam usta, czując oddech Nialla na swojej szyi, kiedy chłopak czekał, aż coś odpowiem.
- Przepraszam, że cię w to wciągnąłem – zaczął jeszcze raz.
- Niall – szepnęłam, patrząc na swoje dłonie, które trzymałam na kolanach.
- Tak?
- Zamknij się – szepnęłam i chociaż chciałam, żeby zabrzmiało to poważnie, moje usta same wygięły się w półuśmiechu zanim zdążyłam je opanować. Niall również się do mnie uśmiechnął, nic już nie mówiąc.
Moja mama wyszła ze policjantem z pokoju i kiwnęła do mnie głową. Uznałam to za znak, że jednak przyznaje się do bycia moją matką i nie jest ze mną tak źle. Podeszłam do niej, posyłając Niallowi smutne spojrzenie na pożegnanie. Wiedziałam, że nie możemy sobie pozwolić na nic więcej w takiej sytuacji.
Wyszłam za mamą na dwór, a kiedy obie siedziałyśmy już w środku jej samochodu, kobieta w końcu się na mnie spojrzała i westchnęła głośno.
- A nie mówiłam – powiedziała głośno i wyraźnie. Poczułam, że miała to na końcu języka od kiedy tylko otrzymała telefon z komendy.
- W porządku – przyznałam jej. – Mówiłaś…
Wypuściłam głośno powietrze. Jeśli zaczęłabym się teraz kłócić z moją mamą, pogorszyłabym tylko swoją sytuację, więc postanowiłam siedzieć cicho i potakiwać.
- To nie jest typ chłopaka dla ciebie – mówiła, a ja słuchałam w milczeniu. – Widzisz, wciągnął cię w to swoje szemrane towarzystwo, zmusił do łamania prawa… Zobacz gdzie trafiłaś?! Następnym razem mam odbierać cię z izby przyjęć?!
- Mamo, spokojnie – spróbowałam opanować sytuację, podczas gdy opuszczałyśmy parking. – Jego znajomi są bardzo mili, NIKT mnie do NICZEGO nie zmusił, a ja trafiłam tam, gdzie trafiało wiele zagubionych nastoletnich duszyczek przede mną…
- Nie próbuj sobie teraz żartować – warknęła mama. Była naprawdę zła.  N a p r a w d ę  zła
- Przepraszam – wyszeptałam, spuszczając głowę.
- Nie zobaczysz się już z tym chłopakiem…
- Mamo! – krzyknęłam, a mój plan by siedzieć cicho uciekł ode mnie w podskokach. – Nie możesz mi zabronić spotykać się z Niallem!
- Tak? No to patrz: zabraniam!
- To jest dobry chłopak, nic mi się z nim nie stanie, mamo – zapewniłam ją. Szukałam słów, które ona uznałaby za wiarygodne.
- Dobrze wiesz, że to, co dzisiaj wyprawialiście mogło się skończyć bardzo źle, Jude! Ktoś zginął!
- Chyba chciałaś powiedzieć – ktoś  m ó g ł  zginąć? – poprawiłam ją.
- Nie, Jude. Policjant powiedział mi, że jeden z chłopaków, którzy ścigali się dzisiaj w okolicy, w której was zgarnęli, miał wypadek. Stracił panowanie nad pojazdem, kiedy próbował uciekać przed radiowozem.
- Kierowca nie żyje? – zapytałam mamy z szeroko otwartymi z przerażenia oczami, a moje serce zatrzymało się na kilka przerażająco długich sekund.
- Nie wiem, kto umarł. Wiem tylko, że ktoś dzisiaj zginął w wypadku z udziałem rozpędzonego motocyklisty. – Jak zwykle, kiedy była zdenerwowana, mama mówiła każde słowo dwa razy wolniej i wyraźniej, co doprowadzało mnie do szaleństwa. – Uwierz mi, że kiedy cię ostrzegam przed czymś, to dlatego, że się o ciebie boję.
- Wierzę – zapewniłam ją, opadając na oparcie fotela i wpatrując się w pustą jezdnię przed nami.

Leżałam w łóżku przy zgaszonym świetle, zastanawiając się, co robi teraz Niall. Czy nadal znajdował się w areszcie? Czy z pozostałymi chłopakami było wszystko w porządku? Gdzie zniknął Harry i czy to o nim mówiła moja mama? Tyle myśli kłębiło mi się po głowie, że upłynęło kilka przerażająco długich i męczących godzin, zanim zasnęłam.
Po czwartej nad ranem zadzwonił mój telefon. Zmrużyłam zaspane oczy, oślepiona białym ekranem i z trudem odczytałam nazwę kontaktu.
- Niall? – odebrałam w pół sekundy, siadając prostu na łóżku.
- Jesteś w domu? Wszystko w porządku? – Przez telefon wydawał się być zmartwiony.
- Tak, pojechałam z mamą – powiedziałam cicho, żeby nikt w domu nie usłyszał, że już nie śpię. – A ty? Dopiero co cię wypuścili?
- Taaak… - zawahał się Niall i mogłam sobie wyobrazić jak z roztargnieniem przesuwa dłonią po włosach, jak gdyby było coś, o czym bał mi się powiedzieć. – Miałem małe problemy…
- Jakie problemy? – Mój głos zrobił się niski i szorstki.
- No… zabrali mi prawo jazdy…
Ucichłam, wsłuchując się w jego oddech po drugiej stronie linii. Niall również zdawał się czekać aż coś powiem, ale ja postanowiłam milczeć.
- Jude? – odezwał się w końcu. – Jesteś tam?
- Jestem – mruknęłam chłodno.
- Jesteś zła? – zapytał niepewnie.
- Dlaczego miałabym być zła? Przecież to twoje prawo jazdy… – powiedziałam, chociaż w rzeczywistości byłam wręcz wściekła na Nialla. Przez to, że nie posłuchał, kiedy ostrzegałam go, że to może się źle skończyć. Przez to, że nigdy nie myślał o konsekwencjach i wszystko brał za wielki żart. Przez to, że sam sobie na to wszystko zasłużył.
- Okay, czyli jesteś zła… - wyszeptał. Przekręciłam oczami, wiedząc, że i tak nie może mnie teraz zobaczyć. – A co, jeśli powiem ci, że jestem właśnie pod twoim domem?
- Gdzie jesteś? – Wyskoczyłam z łóżka z prędkością światła i podbiegłam do okna. Niall nie tylko znajdował się pod moim domem. On stał idealnie pod oknem do mojego pokoju! – Idiota…
- Tak, tak. Też cię lubię – zaśmiał się i pomachał mi z dołu.
- Po co przyszedłeś? Jest czwarta nad ranem.
- Chciałem cię zobaczyć.
- Nie widziałeś mnie dopiero jakieś cztery godziny…
- Widzisz, jak długo wytrzymałem?!
- Naprawdę jesteś idiotą – jęknęłam, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Przestań, przecież wiem, że mnie uwielbiasz. – Ponownie wykorzystał na mnie ten swój popisowy uśmiech. Zapadła chwila ciszy, podczas której wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Ja, stojąc w oknie na piętrze, on, stojąc w ogrodzie za moim domem i zadzierając głowę, by lepiej mnie widzieć.
- Jude – odezwał się nagle. – Nie masz na sobie stanika.
- CO? Skąd wiesz? – Odsunęłam się w panice od okna, zasłaniając piersi ręką. Miałam na sobie bluzkę, więc kompletnie nie wiedziałam jak Niall dowiedział się, że nie noszę do spania biustonosza.
- Ta bluzka była bardzo cienka – powiedział, śmiejąc się pod nosem swoim zachrypniętym głosem. Nie mógł mnie teraz widzieć, bo cofnęłam się prawie pod przeciwną ścianę, ale wciąż czułam się niezręcznie. – Daj spokój, Jude. Przecież nie mam nic przeciwko.
- Och, tego jestem pewna! – warknęłam, kryjąc rozbawienie. Nie wiem dlaczego ten człowiek zawsze sprawiał, że nawet, kiedy chciałam być zła, nie potrafiłam opanować śmiechu.
Nagle usłyszałam, jak drzwi sypialni mojej mamy otwierają się powoli.
- Muszę kończyć – wyszeptałam, wracając do łóżka i zakrywając się kołdrą, na wypadek, gdyby moja mama postanowiła wejść do mojego pokoju. Obawiałam się, że moja nocna rozmowa z Niallem mogła ją obudzić.
- Zobaczymy się jutro? – zapytał Niall.
- Nie wiem. Może. – Ściszyłam głos jeszcze bardziej, pragnąc jak najszybciej zakończyć rozmowę. Odgłosy czyichś kroków na korytarzu były coraz głośniejsze.
- Przyjadę po ciebie po pracy.
- Nie masz czym.
- Ach, no tak… No to przyjdę.
- Okay. Dobranoc – szepnęłam i rozłączyłam się, czując ciepły ucisk w okolicach swojego serca. Wiedziałam, że Niall wciąż stoi pod moim oknem, bo nie usłyszałam jego kroków oddalających się po trawie. W momencie, kiedy odsunęłam telefon od ucha, drzwi mojej sypialni otworzyły się i do środka zajrzała moja mama. Udałam, że śpię.
Kiedy drzwi mojej sypialni się zamknęły, Niall powoli ruszył w kierunku ulicy.


____________________________________

Sama nie wiem... Podoba wam się? 

Kto napisze w komentarzu "NEXT" ten lama! Hahha :P 
Okay, żartowałam... 
A może nie?
Nie, no serio, żartowałam :P 
Chociaż...

<3

16 komentarzy:

  1. świetny ♥♥♥ kocham :) życzę weny i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle zajebisty rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja będę lamą i napiszę, że chcę NEXTA! Tu i teraz! :D Rozdział naprawdę świetny, uwielbiam Jude i Niall'a! Czekam na nexta i mam nadzieję, że pojawi się szybko :* całuski Mell

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow czekam na następny..<3.I ja JESTEM TAKĄ LAMĄ ŻE SIĘ POGUBIŁAM I NIE WIEM CZY HARRY ŻYJE CZY NIE...<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Adusasgxsaksjakajxuxgshvdgaiasjzkshhsjsvsh! Nie wiem co napisać! CUDOWNY! Uwielbiam ten blog! Świetnie piszesz! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ~Benge

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaa KOCHAM!!! Szybko nexxtttt!!! Jestem lamą i dobrze mi z tym!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. super kocham <3 <3 czekam na next :****

    OdpowiedzUsuń
  8. Yayh, nadrobiłam tą dwójkę, że tak powiem i przyznam szczerze, że poprzedni rozdział był lepszy. Jednak chyba rozumiem,że ten musiał być trochę spokojniejszy i chyba krótszy, szkoda. Cóż, jeśli zginął Harry to nie wiem co właściwie powinnam powiedzieć, trochę przerażające. Od samego początku można było wyczuć, że ta zabawa nie skończy się dobrze. No Niall, durniu widzisz czasami zgadzanie się na wszystko nie popłaca. No i jeszcze Mama naszej Jude, która nie może spotykać się z Niallerem, zrobiło się przyznam ciekawe .. Weny! :)x

    OdpowiedzUsuń
  9. Nexttt<3 <3 <3...Szybko. Genialne!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny! Niall awwww <3


    @awmyniallehh

    OdpowiedzUsuń
  11. Szybko nexta.Plis plis plis a po za tym świetny

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak na początku powiem, że nowy wygląd bloga jest naprawdę prześliczny. Bardzo podoba mi się kolorystyka, no i ten Niall, ach, naprawdę cudowny.
    Co do rozdziału, to oczywiście chyba nie muszę mówić, że moja miłość do tego blondaska wzrosła jeszcze bardziej. Ja nie wiem, co takiego w nim jest, że normalnie mogłabym umrzeć dla niego. Wykreowałaś go naprawdę cudnie.
    No dobrze, może i wpakował Jude w pewne problemy, ale żałował tego, prawda? Poza tym dziewczyna musiała zdawać sobie sprawę, jakie może być niebezpieczeńtwo tego.
    Szczerze mówiąc, nie dziwię się mamie Jude, że zabroniła spotykać jej się z chłopakiem. Prawdopodobnie na jej miejscu postąpiłabym tak samo, w końcu tu chodzi o dobro jej dziecka, prawda? Mam jednak nadzieję, że uda się to jakoś załagodzić, bo inaczej nie wyobrażam sobie tego.
    No kolejny dowód na to, że Niall to bóg i w ogóle najsłodszy człowiek na ziemi. Chciałabym, żeby ten blondasek stanął też pod moim oknem, kochany. A najlepsze było jak wyleciał z tym stanikiem, boże, wariat.
    Przepraszam, że mój dzisiejszy komentarz jest taki... ledwo ledwo, ale mam naprawdę zapchany grafik, wiesz, koniec roku, matura, trzeba to jakoś pogodzić, dlatego komentuję na szybko, żeby potem nie mieć zaległości w blogach. W każdym bądź razie oczywiście z niecierpliwością czekam na natępny rozdział i życzę dużo weny, trzymaj się x

    OdpowiedzUsuń
  13. Przede wszystkim - szablon jest śliczny! Od razu zachęcił mnie do czytania i w krótkim czasie nadrobiłam wszystkie rozdziały. Jeśli powiem, że się zakochałam, to skłamię, bo to za mało! Opowiadanie jest cudowne, dopracowane pod każdym względem, a twojego talentu można pozazdrościć, co ja oczywiście robię. Chciałabym umieć w tak świetny sposób wykreować postacie, nadać im tak wspaniałe charaktery i barwę. Dodatkowo twoje opisy są tak obrazowe, że mogłam wyobrazić sobie wszystko co czytałam. Niall jest po prostu wspaniały, chociaż momentami mnie denerwował, to muszę przyznać. Jednak nie mniej robiła to główna bohaterka. Rozumiem zachowanie mamy Jude, ale i tak mam nadzieję, że wszystko wyjdzie na prostą, bo Niall to najcudowniejszy człowiek świata.
    Z pewnością będę śledziła ich dalsze losy, więc czekam na kolejny rozdział! :)

    PS. Zapraszam również do siebie. To nie blog o One Direction, ale może ci się spodoba. x
    http://banshee-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń