Kiedy Niall
wspominał, że dzielnica Harry’ego jest „odstawiona” wyobrażałam sobie nowe
bloki i kilka prywatnych domków na obrzeżach. Tymczasem, kiedy zaczęliśmy
słyszeć klubową muzykę dochodzącą z domu kumpla Nialla, jedyne co widziałam,
były otaczające nas, parterowe lub piętrowe posesję z basenami lub ogrodami na
dachach. Z całych sił starałam się zachować pokerową twarz, ale nie mogłam
powstrzymać się od myśli, że Harry, wysoki chłopak o kręconych włosach i
zielonych oczach, którego widziałam niedawno na małym koncercie w piwnicznym
klubie, za nic nie wyglądał na mieszkańca takiej okolicy.
Zatrzymaliśmy
się przed parterowym domem z dużym ogrodem. Byłam pewna, że po drugiej stronie
działki kryje się imponujących rozmiarów basen. Niall zgasił motor i rozejrzał się, zatrzymując się wzrokiem na okolicznych budynkach, jak gdyby czuł wyrzuty sumienia, że nie wspomniał mi o
tym wszystkim wcześniej.
- Harry tutaj
mieszka? – zapytałam, bo było to jedyne pytanie, które teoretycznie nie miało
żadnego obraźliwego podtekstu. Nie chciałam sugerować, że Niall nie wygląda na
kogoś, kto zadawałby się z elitą, ale jednak… tak… to właśnie ciągle chodziło
mi po głowie. I miałam nadzieję, że nie było w tym nic złego.
- W sumie to
jest dom jego rodziców. Zajmuje go tylko jak wyjeżdżają na wakacjach –
wytłumaczył mi Niall, co wcale nie ułatwiło mi sprawy. Pokiwałam jednak głową,
udając, że wszystko jest dla mnie jasne.
Niall złapał
moją dłoń i pociągnął delikatnie w stronę domu. Powoli ruszyłam za nim.
Dom był pełen
tańczących ludzi i obściskujących się par, co było dla mnie zaskakująco
obojętne. W kuchni kilka osób stało przy podłużnym blacie, pijąc piwo z
plastikowych kubeczków. Rozpoznałam wśród nich Louisa, który stał odwrócony do
nas bokiem i obejmował mocno jakąś niewysoką brunetkę, przyciskając ją do
swojej piersi.
Niall również
go zauważył, ale tylko uśmiechnął się pod nosem i zaprowadził nas dalej.
Rozumiałam, że nie planował przerywać przyjacielowi w takiej chwili.
Minęliśmy
salon i wyszliśmy na taras za domem. Tak jak przewidywałam, rodzice Harry’ego
mieli basen. Teraz był pełen wody, a na jego powierzchni unosiło się kilka
nadmuchanych pontonów, ale nikt nie pływał. Nie widziałam też ludzi w strojach
kąpielowych, więc podejrzewałam, że basen miał spełniać rolę jedynie
dekoracyjną na dzisiejszej imprezie.
Na tarasie
spotkaliśmy Harry’ego z Liamem i Dominiką. Cieszyłam się, że już wcześniej ich
poznałam, bo czułam się wyjątkowo niezręcznie w domu pełnym obcych ludzi.
- Cześć! –
zawołał do nich Niall. Cała trójka odwróciła się w jednym momencie i
uśmiechnęła do nas na powitanie.
- Co tam? –
zagadnął Liam. Jedną ręką obejmował w talii Dominikę, a w drugiej trzymał pełny
kufel piwa. – Dawno przyjechaliście?
- Dopiero co
weszliśmy do domu – powiedział Niall. – Widać, że impreza dopiero się rozkręca.
Nie ma jeszcze żadnych zgonów na podłodze.
Zaśmiał się,
czym zawtórowali mu Harry, Liam i Dominika. Po chwili rozmowa chłopaków zeszła
na wyścigi i części do motorów, więc odrobinę się wyłączyłam. Tym bardziej
zaskoczyła mnie Dominika, kiedy złapała mnie za ramię i zapytała, czy chcę iść
tańczyć.
Zgodziłam się
i zostawiłyśmy chłopaków na tarasie, dołączając do ludzi bawiących się w
salonie. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że taniec Dominiki nie polegał na
wiciu się po parkiecie, a raczej parodiowaniu ruchów otaczających ją osób. Sama
również zaczęłam śmiać się z tańczących i udawać, że tańczę coś na kształt
baletu, ale bardzo niezgrabnie i nie w rytmie. Piosenka, która akurat leciała
nie pasowała nawet do baletu.
- Więc
wszystko wam się układa, tak? – zapytała nagle Dominika, podchodząc bliżej mnie
i próbując zatańczyć jej własną interpretację stylu Shakiry.
- Tak, jest
świetnie – odpowiedziałam, uśmiechając się, bo naprawdę uważałam, że dzisiejszy
dzień był jednym z najlepszych w naszej „Historii Dobrych Dni”. Postanowiłam
odrobinę zmienić temat. – Więc Harry wychował się w tym domu?
- Tak. Przez
wiele lat byli z Niallem sąsiadami. No wiesz… zanim Niall nie uciekł… -
powiedziała Dominika, a ja ukryłam zszokowaną minę, robiąc baletowy obrót w
zwolnionym tempie. Nie chciałam, żeby widziała, jak bardzo zdezorientowana się
wtedy czułam. Niall nie wspomniał mi o czymś niesamowicie ważnym, ale nie
planowałam dowiadywać się tego od dziewczyny. Chciałam, by sam mi o tym
powiedział.
Powiedziałam
Dominice, że jestem zmęczona i chcę usiąść na chwilę i zostawiłam ją wśród
tańczących ludzi, a sama poszłam do kuchni, gdzie Louis, a także kilku innych
gości, wznosiło właśnie toast. Brunet posłał mi szeroki uśmiech, po czym
szepnął coś na ucho dziewczynie, którą obejmował. Odwróciła się w moją stronę,
a na jej twarz wykwitła idealna kopia uśmiechu Louisa.
- Jude, poznaj
Anne. – Niska brunetka wyciągnęła dłoń w moją stronę i powtórzyła swoje imię,
więc zrobiłam to samo. Wyglądała na najbardziej sympatyczną dziewczynę, jaką w
życiu widziałam.
- Więc Niall
wprowadza cię na salony, co? – zagadnął Louis.
- Szczerze, to
nie wspominał wcześniej jak wygląda dom Harry’ego, więc nic nie wiedziałam… -
przyznałam i wzruszyłam ramionami.
Louis zaśmiał
się, a kiedy to robił, Anne odwróciła twarz w jego stronę, przyglądając się mu
uważnie. Doskonale wiedziałam, co czuję teraz dziewczyna. Byłam wystarczająca
świadoma, by wiedzieć, że dokładnie tak samo zachowuję się przy Niallu. Po
prostu lubiłam patrzeć na jego twarz, kiedy był szczęśliwy. Dostarczało mi to
takiego niesamowitego ciepła w sercu.
Widziałam w
jej oczach chęć pocałowania Louisa i widziałam w nich żywą fascynację
chłopakiem. Przez chwilę poczułam bolesne ukłucie w klatce piersiowej, ale
zaraz przypomniałam sobie, że Niall, Mój Niall, stoi na zewnątrz i gdybym tylko
chciała, mogłabym do niego spokojnie podejść, a on nie zawahałby się przed
objęciem mnie. Wyobraziłam to sobie tak wyraźnie, że aż zaczęłam uśmiechać się
do siebie pod nosem… A potem zauważyłam, że Louis i Anne przyglądają się mi bez
słowa i moje policzki oblały się rumieńcem.
Minutę później
rozmawialiśmy wspólnie o organizowaniu parapetówek na własną rękę i
niebezpieczeństwach, jakie to za sobą niosło, gdy dołączył do nas Niall.
- O czym
rozmawiacie? – zapytał, stając za moimi plecami, obejmując mnie mocno w talii i
przysuwając do siebie. Poczułam twarde wybrzuszenie przy jego kroczu i
doskonale wiedziałam, że zrobił to specjalnie, chociaż zachował minę
niewiniątka, wpatrując się z błogim uśmiechem na Louisa i unikając mojego
wzroku. Miałam ochotę przekręcić oczami i westchnąć z irytacją, na myśl o
działaniach tego niedojrzałego dziecka, ale wtedy musiałabym się tłumaczyć
przed Louisem i Anne, a tego wolałam uniknąć.
Chciałam
skupić się na rozmowie, ale wciąż czułam męskość Nialla napierającą na moją
pupę, wiec po prostu zajęłam się liczeniem warstw ubrań, jakie nas dzieliły.
Moja bielizna, moje spodnie, jego spodnie, jego bielizna. Moja bielizna, moje
spodnie, jego spodnie, jego bielizna. I tak w kółko.
Po chwili
Louis i Anne stwierdzili, że chcą iść potańczyć chwilę na parkiecie. Zostaliśmy
sami, co w normalnej sytuacji uznałabym za dość przyjemny traf losu, ale
teraz... zaczynałam się bać, że Niall testuję moją siłę woli.
Obróciłam się
w objęciach Nialla i zetknęłam się z nim nosami, ponieważ chłopak za nic nie
chciał zwiększać dystansu między nami. Wciąż myślałam o ludziach znajdujących
się w kuchni oprócz nas i nie mogłam się powstrzymać od wyobrażania sobie, jak
duże przedstawienie dla nich musimy teraz robić. Nie podobało mi się to.
- Niall.
Ludzie się gapią – szepnęłam mu do ucha.
- To niech się
gapią – odszepnął, przeciągając wyrazy. Po plecach przeszedł mi dreszcz. – Jak się bawisz?
- Wspaniale –
mruknęłam, hamując uśmiech. Cmoknął mnie w czubek nosa i popatrzył na mnie z
zadowoleniem, kiedy zachichotałam.
- Chcesz iść
zatańczyć?
Zaczynało mi
być tak wygodnie w objęciach Nialla, że na myśl o poruszaniu się zmarszczyłam
niechętnie nos i pokręciłam głową, ale chłopak tylko roześmiał się cicho i zaprowadził
mnie do salonu. Gdy tylko się ode mnie odsunął poczułam jak zimne powietrze
zajmuje miejsce ciepłego ciała blondyna.
Na szczęście
gdy tylko dotarliśmy na parkiet Niall ponownie objął mnie mocno i przycisnął do
siebie. Słyszałam szybką muzykę, a jednak nasze ciała poruszały się obok siebie
niesamowicie wolno. Czoło przy czole, patrzyliśmy sobie w oczy.
- Odbijany! –
usłyszałam obok siebie męski głos i poczułam, jak Louis odrywa moją dłoń z
ramienia Nialla. Westchnęłam z uśmiechem i odsunęłam się od blondyna, żeby
zatańczyć z jego przyjacielem.
- Widzisz? A
tak strasznie nie chciałaś się z nim spotkać, kiedy cię o to prosiłem! –
powiedział Louis i zerknął znacząco w stronę Nialla. Zauważyłam, że zdążyła już
go wyrwać do tańca jakąś wysoka, szczupła dziewczyna.
- I nie
żałuję! – próbowałam przekrzyczeć głośną muzykę. – Nie cierpię, kiedy ktoś mnie
oszukuję. Ale cieszę się, że jednak zaczęliśmy od nowa. – Uśmiechnęłam się do
Louisa i ponownie popatrzyłam na Nialla, żeby zobaczyć kim jest jego partnerka,
ale wciąż nie mogłam zobaczyć jej twarzy przez burzę włosów wokół jej głowy.
- Pasujecie do
siebie – powiedział Louis, a mi zrobiło się cieplej na sercu.
- I kto to
mówi? Ty i Anne wyglądacie, jakbyście od urodzenia byli dla siebie stworzeni. –
Pokiwałam głową, a Louis spojrzał gdzieś za mnie rozmarzonym wzrokiem,
uśmiechając się przy tym szeroko. Widać po nim było jak na dłoni, że jest
szaleńczo zakochany w Anne. – Nawet uśmiechacie się tak samo.
- Wszyscy nam
to mówią! – Louis zaśmiał się i wzruszył ramionami.
- Powinniśmy
kiedyś wyjść razem, we czwórkę – zaproponowałam.
- Czemu nie?
Dogadamy jeszcze szczegóły… - Reszty jego słów nie dosłyszałam, bo właśnie
zobaczyłam z kim tańczy Niall i moje myśli zaszyły się mgłą. Suzanne
obskakiwała wokół niego z każdej strony i próbowała zbliżyć się w tańcu na
niebezpiecznie małą odległość.
- Jude? Jude,
coś się stało? – dopytywał się Louis, który w pewnym momencie zauważył, że
przestałam go słuchać. Popatrzył się za siebie na Nialla i Suzanne i chyba
zrozumiał o co mi chodzi bo po chwili powiedział cicho: - Nie przejmuj się,
Jude. Ona nie ma szans u Nialla.
Kiwnęłam głową
i nawet nie patrząc na Louisa, minęłam go i podeszłam do Nialla i Suzanne
dokładnie w momencie, gdy dziewczyna pochylała się nad jego uchem, dotykając
jedną dłonią jego policzka, a drugą trzymając gdzieś nieetycznie nisko na jego
biodrach. Niall wyglądał jak zagubiony szczeniak, próbując ramieniem odsunąć ją
od siebie tak, by jednocześnie jej nie urazić. Nie potrafiłam jednak śmiać się
z jego miny, bo jedyne o czym myślałam, to szczupłe ręce blondynki przyklejone
do mojego chłopaka.
Tak.
Powiedziałam to. Nazwałam Nialla swoim chłopakiem.
- Suzanne? –
warknęłam.
Dziewczyna
odwróciła niechętnie głowę od ucha Nialla i posłała mi chamskie, znudzone spojrzenie,
jakbym przeszkodziła jej właśnie w najważniejszej czynności jej życia. Cóż,
może tak właśnie było.
- Ach! Słucham
cię, Judie? – odezwała się słodkim głosikiem. Zastanawiałam się, od kiedy
zaczęła zdrabniać moje imię. Z tego co pamiętałam, nikt nigdy tego nie robił. Z
zadowoleniem jednak zobaczyłam, jak jedna z jej dłoni odsuwa się od policzka
Nialla powoli.
- Odbijany –
powiedziałam bez żadnego przejawu życzliwości w głosie i najzwyczajniej w
świecie wepchnęłam się między nią a Nialla. Chłopak wyglądał, jakby ktoś
dokleił do jego twarzy wielkiego banana. Nie można było tego jednak powiedzieć
o minie Suzanne. Dziewczyna zrobiła się czerwona z wściekłości i obróciła się
na pięcie bez słowa.
- Lubię, jak
taka jesteś – mruknął mi Niall do ucha, poruszając biodrami w rytm jakieś
wolnej muzyki, która akurat zaczęła lecieć z głośników.
- Jaka? –
warknęłam, wciąż zdenerwowana po rozmowie z Suzanne. Mogłabym nawet wybaczyć
jej obmacywanie Nialla w mojej obecności, bo wiedziałam, że chłopak nic sobie z
tego nie robił, ale jej sztuczny ton… Ach, tego nie mogłam znieść!
- Zazdrosna…
- Nie jestem
zazdrosna – zaprzeczyłam szybko, spoglądając na Nialla. Po jego minie
zobaczyłam, że i tak nie uda mi się go przekonać. – Po prostu… zdenerwowałam
się trochę…
- Okay… skoro
tak wolisz to nazywać – zaśmiał się. Przekręciłam oczami i westchnęłam, ale
złość praktycznie całkiem ze mnie uleciała.
Tańczyliśmy
chwilę, a potem postanowiliśmy wyjść przed dom, zaczerpnąć trochę świeżego
powietrza. Przy wjeździe znaleźliśmy Harry’ego i Liama, stojących przy swoich
motorach, zaparkowanych niedaleko pojazdu Nialla. Podeszliśmy do nich.
- Właśnie
rozmawialiśmy o małym wyścigu wokół miasta – odezwał się Harry, uśmiechając się
do Nialla. W jego oczach igrały niepokojące ogniki.
- Teraz? –
zapytał niepewnie Niall, chociaż widziałam, że wewnątrz aż się pali, żeby
wskoczyć na motor i zmierzyć się z chłopakami.
- Tak, jedno
okrążenie wokół miasta. Zwycięzca wybiera sobie nagrodę – powiedział Liam, a ja
miałam wrażenie, że taka wygrana była niesamowicie pociągająca dla każdego z
nich. Ciekawe, czy nagrodą mogło być rzeczywiście wszystko, co wybierze sobie
zwycięzca…
- Okay –
zgodził się Niall. Już miałam otwierać usta, żeby przypomnieć mu, że muszę być
w domu na jedenastą, kiedy dodał: - Ale biorę ze sobą Jude.
- Co? –
osłupiałam.
- CO? –
osłupieli Liam i Harry. – Po co ci ona?
- Na szczęście
– zaśmiał się Niall, patrząc na nasze zdziwione miny. – Też weźcie kogoś ze
sobą i robimy wyścigi z pasażerem.
Chłopaki
popatrzyli po sobie i zapadła chwila milczenia, podczas której Harry i Liam
intensywnie nad czymś myśleli.
- Okay, niech
będzie. – Liam wzruszył w końcu ramionami. – Ale tylko kierowca wybiera
nagrodę!
- Nie ma
sprawy. Bierzcie dziewczyny i widzimy się tutaj za dziesięć minut – powiedział
Niall uśmiechając się od ucha do ucha. Mi nie było tak do śmiechu.
Harry i Liam
zniknęli w środku, a ja posłałam blondynowi mordercze spojrzenie.
- No co?
- Jak to co?!
Ja nigdy w życiu się nie ścigałam! Umrę na tym motorze! – krzyknęłam, machając
w kierunku jego pojazdu.
- Nie umrzesz
– zaśmiał się Niall. – Wystarczy, że będziesz się mocno mnie trzymać, a
wszystko będzie dobrze.
- Ale… ale ja
nie chcę… - jęknęłam. Powoli nogi zaczynały mi się trząść na myśl o szybkiej
jeździe. Wystarczyło, że Niall jechał z dozwoloną prędkością, żeby czasami
nieźle mnie przestraszyć, a co dopiero przy wyścigach? Widziałam jak bardzo
potrafiły się rozpędzić motory.
- Wszystko
będzie dobrze – powiedział, łapiąc mój podbródek i dając mi buziaka w usta. –
Słyszałaś, co mówiłem? Przyniesiesz mi szczęście.
Przygryzłam
wargę i już chciałam szukać kolejnych argumentów, by jednak nie wsiadać z nim
na motor, kiedy z domu wyszli po kolei Liam, Dominika, Louis, Anne, Harry i
Suzanne, wszyscy uśmiechając się promiennie w naszą stronę. No… może wszyscy z
małym wyjątkiem.
- Louis też
chcę spróbować – zawiadomił nas Harry, podchodząc z Suzanne do swojego motoru.
Dziewczyna posłała mi szyderczy uśmiech i usiadła za Harry’m, pochylając się
nad nim i oplatając jego tors ramionami.
Oczywiście.
Harry nie mógł przecież wybrać jakiejkolwiek dziewczyny z tłumu w domu! To m u s i a ł a
być Suzanne!
Zacisnęłam
mocno szczękę, po czym bez słowa wsiadłam za Niallem na motor, ignorując
Suzanne i te jej głupie uśmieszki. Nie wiedziałam za co dziewczyna tak bardzo
mnie nienawidziła, ale na szczęście nie bardzo mnie to obchodziło.
- Halo,
wszyscy! – krzyknął Liam, żeby zwrócić na siebie naszą uwagę. – Jedziemy teraz
na Ulicę Ósmą i stamtąd zaczniemy wyścig. Okay?
- Okay! –
krzyknęliśmy zgodnie i nagle wszystkie cztery motory odpaliły jednocześnie.
Serce zabiło mi niebezpiecznie mocno, kiedy Niall ruszył z podjazdu.
Zastanawiałam się, czy to dobry moment, żeby zacząć się modlić.
Jechaliśmy
spokojnie bocznymi ulicami. Przytuliłam głowę do pleców Nialla i z całej siły
starałam się nie myśleć o statystykach, które ostatnio moja mama ‘przypadkiem’
zostawiła włączone na moim laptopie. Liczba wypadków z udziałem
motocyklistów rosła z dnia na dzień.
Niall zaczął
zwalniać, więc odsunęłam się odrobinę od niego, żeby sprawdzić, gdzie jesteśmy.
Przyjechaliśmy na miejsce zbiórki jako drudzy, a za nami w tyle zostali jeszcze
Harry i Louis ze swoimi pasażerkami.
- Jude –
powiedział cicho Niall, odwracając głowę w moją stronę. – Nie bój się.
- Nie boję.
- Czuję, jak
bije ci serce – szepnął. – Poczekaj.
Zszedł z
motoru i zaczął rozpinać pasek w spodniach.
- Niall, no co
ty?! – wykrzyknęłam, rozglądając się, czy nikt na nas nie patrzy. Liam
rozmawiał o czymś właśnie z Dominika i nie zwracał na nas uwagi, a reszta ludzi
była jeszcze w drodze.
- To nie tak
jak myślisz, żuczku – zaśmiał się głośno Niall i ściągnął pasek. – Masz,
przypnij się tym do mnie.
Podał mi pasek
i wsiadł ponownie na motor. Zrobiłam tak jak kazał – oplotłam pasek wokół nas i
zapięłam go, licząc na to, że nie rozepnie się podczas jazdy. Miałam nadzieję,
że to wystarczy, chociaż wciąż okropnie się bałam, że stanie się coś
niedobrego.
Harry,
Suzanne, Louis i Anne dojechali do nas i ustawili się z nami w jednej linii.
Przełknęłam ślinę.
- W porządku –
zaczął Liam, patrząc się na kolegów. – Znacie zasady? Ta sama trasa co zawsze,
wygrany wybiera co chce. Jeśli nas przyłapią to się rozdzielamy, tak?
- Co to znaczy
„jeśli nas przyłapią”? – zapytałam Nialla, ale nie mógł już mi odpowiedzieć, bo
ryk silników zagłuszył moje słowa. Zacisnęłam ręce wokół chłopaka i przyległam
do jego pleców, zamykając oczy i biorąc głęboki wdech.
Ktoś krzyknął
start i motory ruszyły z piskiem opon. Pędziliśmy przed siebie, a ja z całych
sił broniłam się przed napierającym na nas wiatrem. Odważyłam się otworzyć oczy
i zobaczyłam, że jeden motor jechał kilkanaście metrów za nami. Pozostała
trójka musiała nas wyprzedzić. Wtedy właśnie zrównaliśmy się z Liamem i
Dominiką. Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i mrugnęła do mnie jednym
okiem. Próbowałam również się uśmiechnąć, ale byłam na to zbyt przerażona.
Zrobiliśmy
zakręt, a ja resztką siły woli powstrzymałam się od piśnięcia ze strachu. Przez
chwilę czułam ciepły asfalt tuż przy swojej nodze, kiedy pochyliliśmy się nad
jezdnią podczas skręcania. Zamknęłam oczy i skupiłam się na normowaniu swojego
oddechu.
Ponownie
skręciliśmy, a potem poczułam, jak ktoś nas mija, ale nie byłam w stanie
powiedzieć, czy właśnie go wyprzedziliśmy, czy zostaliśmy wyprzedzeni, bo pęd
powietrza zniekształcał ryczenie pozostałych motorów.
- Słyszysz to?
– krzyknął Niall, ale nie zrozumiałam go za pierwszym razem.
- CO?! –
wrzasnęłam, żeby przekrzyczeć ryk silnika i wiatr.
- Pytałem, czy
coś słyszałaś?!
I wtedy
usłyszałam to, o czym mówił Niall.
_________________________________
No właśnie ;)
Ajajajajajjajajajajj! CUDOWNY! Zresztą jak zwykle, ale ten jest wyjątkowy! Po prostu nie mogę... asdfghgfdsfghjkkmnjbhgvcfghjmnvcxd! Nic dodać, nic ująć!
OdpowiedzUsuńJedno z najlepszych fanfiction o Niallu! Świetna akcja, cudowni bohaterowie, niezwykle ciekawa i romantyczna fabuła, oryginalność...
Kocham te opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Trzymaj się! ~Benge
Takie zakończenie ... Tyle emocji ja nie mogę !! Czekam nn ;) xx
OdpowiedzUsuńświetny rozdział *.* jakie emocje i jeszcze w takim momencie skończyć:D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;)
Ejjn no !? Rozdział świetny ale przerwać w takim momęcie??
OdpowiedzUsuńNereext szybko!!!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś tak skończyć rozdział?!?! w takim momencie!!! jejkuuu pisz szybko kolejny i nie trzymaj nas w niepewności!!! Czeeeekam <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ale skończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego ; *
xx
@awmyniallehh
Jezu, jezu, jezu... Ten rozdział był nieziemski. Sytuacja gdy Niall ją przytulił od tyłu na domówce - Florenss, Ty zboczuchu! :D :D i wiesz co? Za takie momenty wielbie Cie mocniej:-P
OdpowiedzUsuńProsze szybko next :*** <3 <3
OdpowiedzUsuńNext ....przerywać w takim momencie. :*
OdpowiedzUsuńNext... <3
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w takim momencie przerwać! Teraz bd sie niecierpliwić co dalej :D Ale tak jest zawsze. Widać że zmieniłaś wygląd bloga. Jak na niego patrze to mi sie kojarzy z wiosną. Osobiście tamten mi się bardziej podoba, był taki bardziej nastrojowy i taki fajny tajemniczy klimat tworzył ale ten też jest ładny :) czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper ! daffaj szybko nexta! Jak mogłaś akurat teraz przerwać? teraz bd się niecierpliwić, no :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM !!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz na moim blogu : http://race--with--shadow--niall--horan.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńChcę next..<3
OdpowiedzUsuń