Stałam
skonsternowana w progu, patrząc na męskie buty rzucone w rogu pomieszczenia.
Były za duże i zdecydowanie za drogie, by mogły należeć do Connora.
- Mamo? –
krzyknęłam, kładąc torbę na szafce w przedpokoju i ponownie zatrzymałam się,
zaglądając do salonu. Zostałam świadkiem sceny, której nie powinno oglądać
żadne dziecko rozwiedzionego rodzica. Nigdy!
Moja mama
leżała na kanapie, otulona ramieniem jakiegoś obcego mi mężczyzny. Kiedy mnie
zobaczyli, odsunęli się od siebie jak poparzeni.
- Nie, no.
Spokojnie – mruknęłam, odwracając się i idąc w kierunku schodów, zbyt
oszołomiona, by powiedzieć coś inteligentnego. – Nie przeszkadzajcie sobie.
Usłyszałam jak
mama woła moje imię z salonu i podnosi się z kanapy, ale zanim zdążyła nawet
wyjść na korytarz, ja zamykałam już drzwi swojego pokoju. Przekręciłam kluczyk
w zamku i podeszłam powoli do łóżka, ignorując prośby mojej mamy, by wpuścić ją
do środka.
- Po prostu
pozwól mi się wytłumaczyć – mruknęła kobieta zza drzwi.
- Ale naprawdę
nie masz czego tłumaczyć – powiedziałam odrobinę zbyt piskliwym głosem. Cała
sytuacja wydawała mi się aż nazbyt niezręczna. Właśnie przypadkiem dowiedziałam
się, że moja mama ma kogoś nowego, a sama nie pozwala spotykać mi się z
chłopakiem, który chodzi po mojej głowie od tygodni. – Rozumiem. Czułaś się
samotna, potrzebowałaś wsparcia duchowego, czy coś… Jasne. Czaję.
- To mój
znajomy z pracy…
Otworzyłam
gwałtownie drzwi. Chyba się przestraszyła, bo odskoczyła nagle i uśmiechnęła
się przepraszająco.
- Przytulasz
się na kanapie ze wszystkimi znajomymi z pracy? – zmrużyłam oczy ostrzegawczo.
- Nie! To nie
tak…
Udałam, ze
wzdycham z ulgą.
- To dobrze.
Bałabym się, gdybyś była aż tak rozwiązła – zażartowałam i chyba dzięki temu
mama odrobinę się rozluźniła, bo nawet zebrała się w sobie na szczery uśmiech.
– A co do tego… pana na kanapie. Spoko, nie musisz mi nic wyjaśniać.
- To Mark…
- Wszystko
jedno – mruknęłam pod nosem. – Udanej zabawy.
Puściłam jej
oczko i zamknęłam drzwi. Nie wiem, jak powinna zareagować dobra córka na
wiadomość, że jej matka ma nowego chłopaka, ale ja zrobiłam tak. Gdybym nie
podeszła do tego wszystkiego z humorem, prawdopodobnie uległabym
autodestrukcji.
Następnego
dnia z rana po raz pierwszy w życiu poszłam do swojej nowej półetatowej pracy.
Umierałam ze stresu, jadąc do biurowca, w którym mieściła się restauracja
mojego taty.
Kiedy tylko
weszłam do restauracji Finn rzucił mi ukradkowe spojrzenie znad baru. Było
jeszcze za wcześnie, by obsługiwać klientów, ale Michelle już zajmowała się
czyszczeniem stolików więc dołączyłam do niej, lecz kiedy w lokalu pojawił się
mój tata, rozdzielił nas na grupki. Moją przyjaciółkę wysłał do pomocy w
kuchni, Finna zostawił przy barze, a ja miałam zajmować się klientami i dbać o
czystość na Sali.
Gdy kilka
godzin później po raz setny przechodziłam koło Finna, by zanieść zamówienie do
kuchni, chłopak posłał mi ponure spojrzenie, westchnęłam i zatrzymałam się obok
niego.
- Coś się
stało? – zapytałam, siląc się na uprzejmy ton.
- Nie. Nic. –
mruknął, wracając do wycierania jakichś szklanek.
- W takim razie
nie rób takiej miny.
Zaniosłam
zamówienie do kuchni, a kiedy wracałam, Finn w końcu odważył się do mnie
normalnie odezwać.
- Dlaczego nie
odpisałaś mi wczoraj na wiadomości? – zapytał, patrząc się na swoje buty.
Przekręciłam oczami, modląc się w duchu o siłę w tych ciężkich dla mnie
czasach.
- Byłam
zajęta… - burknęłam. Chciałam jakoś się ulotnić, ale na sali nie pozostał ani
jeden nieobsłużony klient.
- Co robiłaś?
- Spotkałam
się z kimś.
- Spotkałaś?
- Tak. Wiesz…
czasami to robię…
- Ah, okay –
mruknął pod nosem.
Westchnęłam
zirytowana.
- O co ci
chodzi? Od rana robisz z siebie ofiarę, jakbym wyrządziła ci niewiadomo jaką
krzywdę. To tylko kilka sms-ów, Finn. I tak piszesz do mnie codziennie.
- No właśnie.
JA piszę codziennie. Nie mogłabyś chociaż raz ty się postarać?
Popatrzyłam na
niego zaskoczona.
- Finn.
Myślałam, że dałam ci wyraźnie do zrozumienia, że między nami nic nie było, nie
ma i nie będzie – powiedziałam najbardziej spokojnym tonem na jaki mnie było
stać.
- Okay,
rozumiem. Ale mogłabyś się starać w takim… przyjacielskim sensie.
Zaczerpnęłam
powietrza, by coś powiedzieć, ale nic nie wydobyło się z moich ust. Nie miałam
pojęcia, jak mogłabym odpowiedzieć Finnowi. Jak dać mu do zrozumienia, że nawet
przyjaźń z nim nie brzmi dla mnie kusząco. Chciałbym, by nasze relacje
pozostały czysto koleżeńskie.
- Spotykasz
się z kimś? – zapytał, przerywając moje przemyślenia.
Nagle drzwi od
kuchni otworzyły się za mną i ze środka dobiegł głos mojego taty, wołającego
mnie po gotowe dania dla klientów restauracji. Poszłam tam urywając rozmowę z
Finnem i z wdzięcznością przyjęłam okazję, by już więc nie zaczynać z nim tego
tematu.
W drodze
powrotnej do domu zadzwoniła moja komórka. Wyciągnęłam ją z tylnej kieszeni
spodni wzdychając z irytacją na myśl, o kolejnym telefonie czy sms-ie od Finna,
ale numer, który wyświetlił mi się na ekranie nie należał do mojego kolegi z
pracy. Należał do Nialla.
- Słucham? –
odebrałam niepewnie, zwalniając kroku. W głowie miałam już kilka scenariuszy
tego, po co blondyn mógłby do mnie dzwonić. Może chciał się spotkać? Może
obserwował mnie w mojej drodze do domu i chciał ponownie zabrać na przejażdżkę
motorem za miasto? A może po prostu stęsknił się za moim głosem i chciał porozmawiać?
Cóż, mój głupi
umysł był zbyt optymistyczny.
- Heeeej, Juuuuudee! Don’t make it baaaaad!
– zawył do telefonu. Musiałam
odsunąć słuchawkę od ucha, by nie ogłuchnąć. Rozpoznałam słowa piosenki
Beatlesów i w duchu warknęłam z rozdrażnienia.
- Niall… -
mruknęłam, próbując mu przerwać. Po jego głosie łatwo mogłam wywnioskować, że
blondyn musiał wypić już kilka kolejek przed telefonem do mnie. Ignorował mnie
i dalej śpiewał. – Niall… Hallo? Niall!
Nagle przerwał
piosenkę i zaśmiał się ochrypłym głosem.
- Cześć
żuczku!
- Tsaa, cześć –
mruknęłam, po czym zadałam najgłupsze pytanie z możliwych: – Co robisz?
- A, nic –
droczył się ze mną jak dziecko. Po całym dniu spędzonym na pracy w restauracji
nie miałam ochoty na takie zabawy, więc po prostu kontynuowałam moją drogę do
domu, trzymając słuchawkę przy uchu bez słowa. – Wpadłem do baru na pięć minut
i akurat włączyli karaoke. Zgadnij co przed chwilą leciało?
- Niall,
bardzo się cieszę, że tak spędzasz poniedziałkowe popołudnia, ale naprawdę nie
mam teraz ochoty na…
- Ty nigdy nie
masz ochoty – burknął, przerywając mi i zaśmiał się głośno ze swojego żartu. Usłyszałam
kilka głosów w tle, które również uznały go za niesamowicie zabawny.
- Dobra. Może
pogadamy innym razem.
Rozłączyłam
się i schowałam telefon spowrotem do kieszeni dżinsów. W domu po raz kolejny
przywitał mnie obraz mamy w ramionach jej Tylko-Kolegi-Z-Pracy Marka, ale
zignorowałam ich i od razu skierowałam się do swojego pokoju, porywając po
drodze paczkę czekoladowych płatków z muesli.
Victoria
zadzwoniła do mnie z propozycją spotkania się u niej w domu, ale odmówiłam,
zmęczona i zdenerwowana po tym wszystkim, co mi się dzisiaj przydarzyło. Włączyłam
cicho muzykę w radiu i położyłam się na łóżku, zamykając oczy.
Wibracje. Po
sekundzie usłyszałam znajomą muzykę, która oznaczała, że ktoś próbuję się do
mnie dodzwonić. Popatrzyłam na zegarek przy łóżku i z zaskoczeniem zauważyłam, że
była już dziewiąta wieczorem, co oznaczało, że spałam prawie trzy godziny,
chociaż nie czułam się ani trochę wypoczęta.
- Tak? –
Przekręciłam się na bok i położyłam sobie telefon na uchu, zamykając oczy i
próbując zasnąć ponownie.
- Jude? –
Rozpoznałam głos Nialla i musiałam złapać spadający telefon, bo z zaskoczenia
gwałtownie się poruszyłam. – Juuude, zafralie mi klaszyki.
- Jakie
kluczyki? – zapytałam, próbując przywrócić zaspany umysł do stanu używalności.
- No,
klaszzykii od motorru – wytłumaczył niewyraźnie Niall. Musiałam naprawdę mocno
się skupić, by zrozumieć, co mówi Irlandczyk. – Ten idjiota pszy baszze pofiedziaał,
sze nie moogę prrofad-zić.
Opuściłam
głowę z rezygnacją, tłumiąc jęk rozpaczy i żałości.
- Gdzie
jesteś?
- Co? –
usłyszałam, jak Niall wpada na coś, robiąc przy tym małe zamieszanie. Ktoś
krzyknął do niego, by się odsunął.
- Gdzie jesteś
Niall, przyjadę po ciebie.
Podał mi nazwę
baru i z ulgą stwierdziłam, że był on jakieś dziesięć minut od mojego domu. Prawda
była taka, że nie miałam prawa jazdy, więc musiałam iść po Nialla na piechotę i
prawdopodobnie podprowadzić go w pojedynkę do jego własnego domu. Poza tym, że
oczywiście ten plan był beznadziejny, głównym problemem był fakt, że nie znałam
adresu blondyna.
Znalazłam
Nialla siedzącego na chodniku przed barem. Podejrzewałam, że właściciel po
prostu musiał go wyrzucić ze środka, ale nie miałam zamiaru się go o to pytać. Niall
i tak ledwo co potrafił złożyć poprawne gramatycznie zdanie w tej chwili.
Gdy tylko mnie
zobaczył uśmiechnął się szeroko jak dziecko. Cały jego urok psuła jednak
butelka piwa, którą trzymał w prawej dłoni.
- Żuczek! –
krzyknął, a kilka osób stojących niedaleko odwróciło głowy w naszą stronę. Próbowałam
ich ignorować, ale nic nie potrafiło ukryć rumieńca, jaki wyszedł na moje
policzki. Tym razem jednak, było to spowodowane wstydem.
- Okay,
wstawaj, Niall. Idziemy do domu – mruknęłam i złapałam jego rękę, by pomóc mu
wstać. Chłopak spróbował się podciągnąć, ale stracił równowagę i ponownie
usiadł ciężko na chodniku, śmiejąc się pod nosem. – To nie jest śmieszne,
Niall!
Myślałam o
tym, by poprosić kogoś o pomoc w podniesieniu blondyna, ale nagle zorientowałam
się, że wszyscy ludzie wokół nas magicznie wyparowali, gdy tylko zaczęłam się
rozglądać. Zacisnęłam usta ze złości i ponownie zwróciłam spojrzenie na
chłopaka.
- Allle
jestesz pjięęęękna – powiedział Niall z podziwem, przechylając głowę i patrząc
się na mnie. Przekręciłam oczami.
- Tak, wiem. A
teraz wstawaj – warknęłam. Niall ostatecznie oparł się na dłoniach i jakimś
cudem zdołał wstać, chociaż nie potrafił utrzymać równowagi zbyt długo. Przerzuciłam
jego rękę przez moje ramię i razem zdołaliśmy zrobić kilka kroków do przodu.
- To gdzie
mieszkasz? – zapytałam.
- Paper Street
12 – wymruczał. Był teraz tak blisko mnie, że czułam wyraźnie, jak alkohol
paruje z jego skóry. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, jak daleko stąd
znajduje się dom Nialla.
Za nic w
świecie nie uda nam się tam dojść na piechotę.
W myślach
sprawdziłam swoją listę kontaktów, lecz żadna z osób, które znałam nie
posiadała prawa jazdy. Nie. Była jedna osoba, która potrafiła prowadzić
samochód…
Chwilę później
desperacko próbowałam utrzymać telefon w jednej dłoni i nie dopuścić do upadku
Nialla drugą, co było praktycznie niemożliwe, bo chłopak chwiał się na boki i
najwyraźniej świetnie się przy tym bawił.
- Finn,
potrzebuję twojej pomocy… - powiedziałam do telefonu, gdy tylko Finn odebrał
połączenie. Czułam się jak wielki przegrany, a do tego wiedziałam, że nie
powinnam w ogóle dzwonić do bruneta. Nie w takiej sytuacji.
Chłopak zjawił
się pięć minut później i pomógł mi wprowadzić pijanego Nialla do samochodu bez
słowa. Czułam się winna i nie wiedziałam nawet jak przeprosić go za całą tę
sytuację. Niall usiadł na tylnim siedzeniu, a ja zajęłam miejsce pasażera z
przodu, obok Finna.
- Przepraszam…
- zaczęłam, ale Finn tylko pokręcił głową i wpatrywał się w skupieniu na drogę.
- Będziesz
jutro w pracy? – zapytał chłodnym głosem. Jego brwi praktycznie stykały się ze
sobą. Musiał być naprawdę zły. Pokiwałam głową i odwróciłam się, by sprawdzić,
czy Niall nie robi nic głupiego z tyłu. Nie wiedziałam nawet co w takiej
sytuacji oznaczało ‘coś głupiego’.
Zajechaliśmy
pod kilkupiętrowy blok na obrzeżach miasta. Rozejrzałam się po okolicy i
zobaczyłam kilku ubranych w dresy chłopaków stojących niedaleko przy przystanku
autobusowym. Zaczęłam się modlić, by nie uznali nas za coś godnego uwagi.
Niall o dziwo
samodzielnie wyszedł z samochodu, po czym stanął obok mnie, lustrując Finna
zimnym spojrzeniem. Wiedziałam, że miał ochotę coś powiedzieć, ale chyba był
wystarczająco świadomy, by wiedzieć w jakiej sytuacji się znajduję.
- Poradzisz
już sobie z nim? – zapytał się mnie Finn, nie patrząc nawet na blondyna.
- Raczej tak –
mruknęłam.
Finn kiwnął
głową ze zrozumieniem, po czym wsiadł do samochodu i szybko odjechał. Patrzyłam
się jeszcze za nim w panice. Szczerze, miałam nadzieję, że zaproponuje mi, że
odwiezie mnie jeszcze do mojego domu, albo przynajmniej pod bar. Teraz stałam w
kompletnie obcej mi okolicy z kompletnie pijanym Niallem i kilkoma kompletnie
nieznajomymi mi dresami.
Niall ruszył w
kierunku bloku, a ja poszłam za nim. Nie miałam pojęcia co mogłabym teraz
zrobić, wiec po prostu śledziłam Nialla, w nadziei, że sytuacja sama się
rozwiąże. Zaczęłam żałować, ze w ogóle zaangażowałam się w tę sprawę.
___________________________________
Kolejny cudny rozdział! Uwielbiam ten blog!
OdpowiedzUsuńA tobie życzę zdrowia! Trzymaj się kochana! xx
Cudooooo ♥♥ Kocham tego bloga ♥♥ czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńYay, cieszę się że dodałaś ten rozdział Finn wydaje się być cóż, dość ciekawym bohaterem, który potrafi chyba trochę namieszać, nie wiem przekonamy się jeszcze o tym, może nie raz nie dwa .No i Niall upity Niall podziwiam spokój Jude, bo ja już chyba dawno dostałabym szału. Została na ulicy z Niallem, daleko od domu, chyba nie ma wyboru.. Cóż zobaczymy co dalej.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powrotu do zdrowia! :)x
Zdrówka życzę! Super rozdział i czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze!!
Cudowne !! daj next ! :*
OdpowiedzUsuńZajebisty ;D Fajny pomysł z pijanym Niallem :** bardzo mi się podoba ;p Życzę weny i pozdrowienia, czekam na 16 ;>
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńcudowne <3 zakochałm sie w tym opowiadaniu jak nic !
OdpowiedzUsuńczekam na nexta!
Sama nie wiedziałam, jak mam zareagować, kiedy wyszła na jaw na cała schadzka mamy Jude z tym "kolegą z pracy". Z jednej strony trochę chciało mi się śmiać, szczeólnie z reakcji Jude, chociaż sama do końca nie jestem pewna dlaczego. Ale z drugiej strony, to musiał być dla dziewczyny niezły szok, to coś zupełnie nowego dla niej. Sama nie wiem, jakby zareagowała, naprawdę.
OdpowiedzUsuńA co do Finna - jakoś go nie lubię. Lubię jego imię, bo od razu kojarzy mi się z Finnem z Glee ([*]), którego naprawdę kochałam, ale tego... nie lubię. Faktycznie chyba nie potrafi zrozumieć sygnałów, które Jude mu wysyłała. Bo skoro nie odpisuje mu, ani nie chce się z nim umówić, to chyba oznacza, że nic z tego nie będzie, prawda? Trzeba mu to narysować, czy jak? A do tego wielke fochy teraz będzie łapał, no błagam.
Czy ja już ci kiedyś mówiłam, że pijany Niall to mój ulubiony Niall? Chociaż zupełnie nie wiem, jak to wyjaśnić. Po prostu jest dla mnie wtedy taki mega uroczy, nawet jeśli po prostu dzwoni do dziewczyny i wyje jej w słuchawkę jakieś pieśni. W jego wykonaniu nawet sranie na kiblu jest urocze.
Boże, naprawdę to napisałam?
W każdym bądź razie, to, czego współczuję Jude, to nie zajęcie się pijanym Horankiem, a wezwanie Finna do pomocy. Naprawdę, to musiało być dla niej trochę upokarzające, tak myślę. Już nawet przeżyłabym tych dresów, niż żeby prosić o pomoc przy pijanym chłopaku kogoś, kogo wcześniej odrzuciłam...
Bardzo mnie ciekawi, co wydarzy się w następnym rozdziale. Nie śpiesz się jednak, zdrowie jest najważniejsze i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Trzymaj cię ciepło, kochana, do usłyszenia!
Kiedy next?. Już nie mogę się doczekać... <3
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, dlaczego tak dawno niczego nie komentowałam? Sama nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie skoro z każdym rozdziałem byłam na bieżąco.
OdpowiedzUsuńPijany Niall? Musiało to wyglądać naprawdę komicznie. Coś mi się wydaje, że relacja między Finnem i Jude będzie jeszcze bardziej napięta ;/
Oby Niall nie zrobił nic czego będzie żałować będąc w takim stanie.
zapraszam jeszcze do siebie na rozdział 4.
Pozdrawiam
Hej :) właśnie trafiłam na twojego bloga i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. Bardzo mi sie podoba fabuła tego bloga bo jest to całkiem co innego. Brak takich sztucznych historii o tym jak Jude sie świetnie dogaduje z resztą chłopaków a jej przyjaciołki są w związkach z resztą chłopców i wszyscu są szczęśliwi. Ale nie wiem co planujesz w przyszłości i fajnie też że Jude nie jest jakąś aspołeczną ofiarą losu jak to zwykle bywa tylko jest normalną dziewczyną i nie jest to historia jak książe zakochuje sie w kopciuszku itp tylko wszystko jest takie naturalne :) Mogłabyś mn dodać do informowanych @Lilly_1D_PL :) wracaj do zdrowia :*
OdpowiedzUsuń