środa, 9 lipca 2014

Rozdział dwudziesty szósty. Dłużnik cz. II



Niall miał długi?
Rozumiałam, że mógł być winny kilkadziesiąt funtów kumplowi, każdy w końcu kiedyś był w takiej sytuacji, ale dlaczego Dominika użyła akurat określenia „jeden z najbardziej zadłużonych ludzi jakich kiedykolwiek znała”. To brzmiało poważnie. Zbyt poważnie.
Szukałam go wśród ludzi tłoczących się w salonie i przy kanapie, na której wcześniej siedzieliśmy, ale zarówno on, jak i jego przyjaciele, gdzieś zniknęli. Weszłam po schodach na górę, wkraczając do tej części domu, której jeszcze nie zwiedzałam wcześniej. Był tam tylko podłużny korytarz z drzwiami wychodzącymi do sypialni, jak się domyślałam.
Nie chciałam pukać do każdych drzwi, bo bałam się, że na imprezach takich jak ta, nieproszony gość mógł się spotkać z najróżniejszymi sytuacjami w sypialniach, a ja na pewno nie chciałam być świadkiem żadnej z nich. Wtedy z jednego z pomieszczeń wyszedł Echo i od razu utkwił we mnie przekrwione spojrzenie.
Podpierał się ściany jedną ręką i wyglądał, jak gdyby nie potrafił ustać prosto przez sekundę. Zastanawiałam się ile musiał wypić od czasu, kiedy się ostatnio widzieliśmy.
- Hej – powiedział ochrypłym głosem. Nie była to ta sama chrypka, którą ciągle miał Niall, ale bardziej pijacka chrypa spowodowana zbyt dużą ilością wypitych kolejek.
- Hej – odpowiedziałam niepewnie, cofając się o krok w stronę schodów. Zobaczyłam, że ktoś położył się na najwyższym stopniu, utrudniając mi szybką ewakuację z tego miejsca.
- Co tu robisz sama? – Echo zrobił kilka chwiejnych kroków w moim kierunku, wciąż asekurując się ścianą. Serce zaczęło bić mi mocno w piersi. Dlaczego akurat, kiedy chciałam odbyć poważną i trudną rozmowę z Niallem coś takiego musiało się mi przytrafiać?
- Szukam mojego chłopaka, Nialla. Widziałeś go gdzieś? – Odchrząknęłam, by mój głos brzmiał pewniej, ale na Echo nie zrobiło to żadnego wrażenia. Uśmiechnął się nieprzyjaźnie i teatralnie rozejrzał dokoła.
- Na pewno nie ma go tutaj – zaśmiał się. Był już o krok ode mnie, a ja wciąż nie potrafiłam zmusić nóg do ucieczki. Cofnęłam się minimalnie i potknęłam o własne stopy, cudem unikając zderzenia z podłogą.
Echo zrobić coś niespodziewanego. Myślałam, że będzie chciał zbliżyć się do mnie, złapać mnie za ramię, albo zrobić coś podobnego, więc kiedy niespodziewanie wyciągnął w moją stronę rękę, odskoczyłam, a on natychmiast zajął moje stare miejsce przy schodach, blokując mi drogę powrotną na dół. Rozejrzałam się wokoło spanikowana.
Ile z tych pokoi mogło być zamkniętych na klucz?
Od razu cofnęłam się pod ścianę naprzeciwko niego i złapałam klamkę do najbliższego pokoju za moimi plecami. Zamknięte. Może gdybym zaczęła krzyczeć?
- Twój chłopak wyszedł z domu jakieś pół godziny temu… - Słowa Echo były niewyraźne, ale dobrze rozumiałam, o czym mówił. Jakim cudem Niall mógł mnie tutaj zostawić bez słowa? I kiedy planował wrócić?!
- Wcale nie. – Wiedziałam, że to co mówił mi ten pijany olbrzym było prawdą, ale wciąż nie mogła pozwolić mu poczuć, że ma nade mną władzę. Do tego, przynajmniej kiedy mówił, nie zbliżał się do mnie więcej.
Dosłownie w momencie, kiedy o tym pomyślałam, Echo zrobił długi krok w moją stronę i w jednej chwili już przyciskał mnie do drzwi jednej z sypialni, łapiąc moje nadgarstki, gdy próbowałam go od siebie odepchnąć. Jęknęłam z bólu i bezskutecznie szamotałam się z nim, co jedynie spowodowało okropny ból głowy, kiedy uderzyłam nią o drewnianą framugę.
Poczułam jego usta na swojej szyi, drobny zarost zadrapał moją skórę i wzdrygnęłam się z obrzydzenia.
- Pomocy! – wrzasnęłam tak głośno, jak tylko potrafiłam. Wiedziałam, że ludzie na dole za nic nie będą w stanie mnie usłyszeć poprzez muzykę i gwar, ale wciąż łudziłam się, że może ktoś w sypialni będzie na tyle trzeźwy by wyjść i mi pomóc.
Echo zakrył moje usta swoimi. Przez chwilę nie mogłam oddychać, a potem ktoś odciągnął go ode mnie z nieludzką siła. Olbrzym poleciał na podłogę a ja stałam zszokowana, robiąc głębokie wdechy i wydechy, żeby się opanować.
Chwilę zajęło mi dostrzeżenie mojego wybawiciela. Louis stał na Echem i przyglądał się mu z wyrazem wściekłości, którego jeszcze w życiu nie widziałam na jego zwykle pogodnej twarzy.
- Lepiej szybko się ogarnij i spierdalaj stąd, bo kiedy Niall się dowie, zabije cię – warknął Louis. Czułam się tak wdzięczna i szczęśliwa, z powodu pojawienia się chłopaka, że w oczach zebrały mi się łzy. Mogły one też być spowodowane faktem, że dopiero dochodziło do mnie, co się przed chwilą wydarzyło i co jeszcze mogło się dopiero wydarzyć, gdyby nie Louis. Zakryłam usta dłonią, by powstrzymać atak histerii.
Echo powoli podnosił się z podłogi, ale dopiero kiedy stanął zobaczyłam o ile wyższy i silniejszy wydawał się być od Louisa. Jakim cudem udało mu się mnie odciągnąć i powalić na ziemię w kilka sekund? Co on trenował?
- Nic ci nie jest? – Louis podszedł do mnie, podając mi chusteczkę, która pojawiła się w jego dłoni dosłownie znikąd.
- Nie, wszystko w porządku – wymamrotałam, przyjmując chusteczkę z wdzięcznością. Louis otworzył drzwi innej sypialni po jego lewej i po zajrzeniu do środka i zbadaniu, czy nikogo tam nie ma, wpuścił mnie i kazał czekać na niego
Usiadłam na łóżku, nie robiąc sobie nawet kłopoty, by zapalić lampę. Przez okno widoczny był taras i podświetlany basen, który teraz stał pusty. Drzwi otworzyły się nagle, a do środka wpadł Niall ze swoją koszulką w jednej ręce i kluczykami do jakiegoś samochodu w drugiej. Nie miałam nawet siły pytać się go, dlaczego był do połowy nagi.
- Nic ci nie jest? – zapytał, podchodząc do mnie i łapiąc moją twarz w obie dłonie. Śmierdział jak kurz zmieszany z benzyną. Zajrzał mi głęboko w oczy, ale nie czekał na moją odpowiedź. – Przyrzekam ci, że jak tylko go zobaczę, pożałuje, że w ogóle się urodził…
- Przestań Niall – przerwałam mu, kręcąc głową. Dzięki chwili ciszy w tym ciemnym pokoju udało mi się jakoś opanować myśli. – Nic się nie stało. Niech więcej się po prostu nie zbliża i…
- Gdyby tylko spróbował… - warknął Niall, ale przerwałam mu, całując go w usta. Znałam już sposoby, żeby go uciszyć.
Jego pocałunek był znajomy. Przyjemny. Od razu się rozluźniłam i on chyba też, bo kiedy się od siebie odsunęliśmy, jego spojrzenie nie było nawet w połowie tak zdenerwowane jak na początku. Odetchnęłam z ulgą.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało – powiedział, przytulając mnie do swojej piersi. Przyjęłam ten gest z wdzięcznością.
- Niall. Muszę z tobą porozmawiać o czymś… - zawahałam się. Nie ważne co stało się przed chwilą, i tak musiał wytłumaczyć mi kilka spraw. Nie mogłam już więcej dowiadywać się prawdy o nim od jego znajomych.
- O czym? – Przyglądał mi się ostrożnie.
- Dominika powiedziała mi… - zaczęłam, ale Niall przekręcił oczami, co trochę zbiło mnie z tropu.
- Cokolwiek powiedziała ci Dominika, nie musisz w to wierzyć.
- W to akurat mogę uwierzyć. Eleanor też uczestniczyła w rozmowie. – Najwidoczniej dziewczyna Louisa stanowiła wiarygodniejsze źródło informacji, bo Niall nagle zacisnął usta i zaczął słuchać mnie w skupieniu. – Powiedziały mi, że masz jakieś długi. Dużo długów.
Zamilkłam, czekając na jego reakcję.
- Co jeszcze ci powiedziały? – powiedział w końcu, kiedy już myślałam, że w ogóle się nie odezwie. Wzruszyłam ramionami.
- Nie chciały mi zdradzić żadnych szczegółów. Były zaskoczone, że sam mi o tym nie powiedziałeś… - Mój ton ze spokojnego, powoli zamieniał się w pełen wyrzutu.
- Nie chciałem ci nic mówić, bo… - zaczął i przerwał, wpatrując się w podłogę. Nawet nie wiem, kiedy przystaliśmy się przytulać podczas tej rozmowy. W jednej sekundzie przyciskał mnie do swojej piersi, a w drugiej stał na drugim końcu pokoju i wpatrywał się we mnie z miną dziecka, nakrytego na gorącym uczynku.
- Bo?
- Bo wiem, że jestem idiotą, okay? Wiem, że nie spodobałoby ci się to.
- Wiec lepiej, jeśli dowiem się prawdy od Dominiki, tak? – warknęłam, ściągając brwi. Wcale nie chciałam się kłócić, ale rozmowa sama wyrwała mi się spod kontroli.
- Nie. Ta plotkarska dziwka nie powinna ci niczego mówić.
- Nie mów tak o niej!
- Powiedziałbym ci wszystko w odpowiednim czasie! Wcale nie chciałem tego przed tobą ukrywać, po prostu to nie jest coś, czym warto się chwalić na pierwszej randce!
- Nie jesteśmy na pierwszej randce… - Podczas kiedy on podnosił swój głos, ja utrzymywałam swój w klimatach wręcz arktycznych. – Co to za długi?
Niall zawahał się, rzucając mi niepewne spojrzenie.
- Nie mogę ci powiedzieć – wyszeptał w końcu.
- Nie możesz?
- Tak.
- Dlaczego?
Milczenie. Krew mi od tego wrzała.
- Dlaczego nie możesz mi o tym powiedzieć, Niall? Czy to jakaś tajemnica państwowa? Czy jesteś komuś winny pieniądze za narkotyki? Wisisz mafii sycylijskiej? Nie udało ci się na giełdzie? Nie wiem, Niall, nie mam pojęcia, co mogło być aż tak straszne, że nie możesz mi powiedzieć, skąd wzięły się twoje jebane długi!
Zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy w towarzystwie Nialla użyłam przekleństwa i nawet nie czułam się z tym niezręcznie. Już i tak syczałam z wściekłości, ale przekleństwo było dopełnieniem mojej przemowy.
- Przestań zmyślać, nie jesteś nawet śmieszna – warknął Niall, robiąc krok w moją stronę.
- Nie próbuję być śmieszna! Próbuję cię zrozumieć, idioto! Próbuję cię zrozumieć, bo nie mam pojęcia co teraz robić, okay?! Nie mam pojęcia! – Wrzeszczałam tak głośno, że zaczęło boleć mnie gardło, a w oczach pojawiły się łzy.
- To może najlepiej, wyjdź! I tak od kiedy cię poznałem robisz same problemy! – Niall wskazał dłonią na drzwi, a ja miałam ochotę stuknąć się w głowę, kiedy uświadomiłam sobie swoją głupotę. To było takie proste, a tak trudno dochodziło do moich myśli. Z Niallem nie było sensu się męczyć.
Bez słowa minęłam go i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam Louisa stojącego przy ścianie po drugiej stronie i chociaż wiedziałam, że musiał usłyszeć całą naszą kłótnie, nie obchodziło mnie to. Skończyłam z Niallem. Nigdy więcej nie zobaczę już żadnego z jego znajomych.
Zbiegłam po schodach i dopchałam się do drzwi, kiedy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Jak idiotka, którą z resztą byłam, łudziłam się, że to Niall poszedł za mną, żeby mnie przeprosić. Za mną stały jednak Dominika i Eleanor i byłam pewna, że chciały się mnie spytać, co się dzieję, ale kiedy zobaczyły moją minę i prawdopodobnie rozmazany makijaż, zamilkły w szoku. Posłałam im chyba najbardziej żałosny uśmiech, jaki widziała ta Ziemia i wyszłam z domu na chłodne, lipcowe powietrze.

Błądziłam godzinę zanim uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, jak się stąd dostać do mojego domu. Okolica była mi kompletnie obca, a do tego oprócz kilku odstawionych domów nie znajdowało się tutaj nic, co pomogłoby mi w ogóle określić, gdzie się znajduję.
W końcu poddałam się.
Usiadłam na krawężniku i wyciągnęłam komórkę, sprawdzając swoje odbicie na ekranie. Na szczęście cały makijaż jaki na sobie miałam nie rozmazał się po mojej twarzy tak, jak się tego spodziewałam, ale zmył kompletnie razem ze złami. Nie miałam nic do stracenia. Znów zaczęłam płakać.
Było mi tak bardzo wszystko jedno, że nawet położyłam się na chodniku i wyciągnęłam nogi przed siebie na ulicę, patrząc na gwiazdy na nocnym niebie. To takie romantyczne. Oglądać gwiazdy samotnie…
Ułożyłam sobie w głowie plan: poczekam do rana, szóstej, może siódmej, aż obudzi się Victoria albo Michelle, a wtedy zadzwonię do nich i z ich pomocą znajdę drogę do domu. Albo one znajdą mi kogoś, kto po mnie tutaj przyjedzie. Gdybym nie znudziła się ciągłym płaczem, prawdopodobnie znowu bym się rozpłakała, użalając się nad swoim żałosnym położeniem.
I wtedy usłyszałam głos Nialla.
Na początku myślałam, że jest już ze mną tak źle, że zaczynam dostawać halucynacji, ale wtedy go zobaczyłam. Szedł szybko ulicą, rozglądając się na boki i nawołując moje imię. Brzmiał na spanikowanego, ale kiedy mnie zobaczył, podbiegł i bez chwili wahania padł na kolana tuż obok mnie, pochylając się nade mną.
- Boże, Jude. Co ci się stało? Dlaczego leżysz na ziemi? – Nigdy w życiu nie widziałam, żeby był aż tak przerażony. Nawet dzisiejszego wieczora, kiedy wpadł do pokoju po incydencie z Echem nie zachowywał się tak jak teraz.
- Oglądam gwiazdy, palancie – burknęłam pod nosem, nie patrząc się na niego. Przed chwilą rozpaczałam, że go straciłam, a teraz on nagle wpada na scenę i odbiera mi cały dramatyzm? Nic z tego.
- Boże, Jude. Tak się bałem. Przepraszam. – Zanim się spostrzegłam, byłam już w jego ramionach, przyciskana do jego koszulki przesiąkniętej zapachem starej benzyny i oleju do silnika. Zobaczyłam na niej kilka czarnym plam. – Nie wiedziałem, że wyjdziesz z imprezy. Nie to miałem na myśli, byłem… Byłem po prostu zły. Przepraszam.
- Dobra, Niall. Uspokój się. – Przekręciłam oczami. - Przeszkadzasz mi w oglądaniu gwiazd z jedyną osobą, która mnie kocha. Ze mną.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam z chodnika, otrzepując sukienkę. Nie miałam teraz ochoty z nim rozmawiać. Mógł wracać do swoich wspaniałych znajomych, przed którymi nie miał żadnych tajemnic.
- Proszę cię, nie bądź na mnie zła. – Jego błagalny ton przykuł moją uwagę. – Wszystko ci wytłumaczę, przyrzekam. Tylko wróć ze mną na tę imprezę.
Zawahałam się, stojąc kilka kroków od niego. Niall wciąż klękał na chodniku.
- Nie mam ochoty wracać na żadną imprezę.
- Więc wróć ze mną do domu. – Wyglądał tak żałośnie i bezbronnie, wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Nie – powiedziałam chłodno i odwróciłam się na pięcie.
- Powinnaś oglądać gwiazdy ze mną – wydawało mi się, że powiedział.
- Co? – Nie mogłam się powstrzymać przed obróceniem w jego stronę. Musiałam się przesłyszeć.
- Kocham cię, Jude – powiedział wolno i wyraźnie, podnosząc się z klęczek. – Wiem, że jesteś na mnie zła, bo nie mówię ci prawdy o sobie. Jestem popieprzonym egoistą i idiotą, ale kocham cię i wiem, że zasługujesz na kogoś znacznie lepszego ode mnie, ale ja mogę się zmienić, okay? Zmienię się. Powiem ci wszystko, co tylko będziesz chciała wiedzieć. Kocham cię. Jude… ja…
Nie wiem jakie demony latały wtedy w powietrzu, ale w tamtej chwili, widząc spojrzenie Nialla i jego wyciągniętą dłoń, uwierzyłam mu. Uwierzyłam, że ten chłopak, który nie potrafi wytrzymać minuty bez zboczonych aluzji i żartów, naprawdę mnie kocha. I jak każda dziewczyna, która po raz pierwszy w życiu pokochała kogoś z wzajemnością, poszłam za nim bez cienia wątpliwości, że to ten jedyny.

7 komentarzy:

  1. Cudowny! Nic dodać, nic ująć! Super akcja, bardzo fajnie piszesz, więc miło się czyta. Uwielbiam te opowiadanie! Zdecydowanie jest moim ulubionym!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Wszystkiego dobrego, trzymaj się! ~B

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze ouh, Echo ty palancie. Chyba się tego po nim jakoś nie spodziewałam poprzednio nie sprawił, że przypadł mi do gustu. Ale nawet nie przeszło mi to przez myśl. Szalenie nie podoba mi się zachowania Nialla przykro mi kochanie, ale naprawdę jesteś może nie wielkim, ale jesteś dupkiem. Rozumiem, że potem chciałeś to powiedzieć i takie tam, ale uh, powinieneś wiedzieć jaka jest Twoja dziewczyna i lepiej żeby wiedziała. Lepiej, żeby jej nie wyrzucać z imprez bo już nie raz pokazała, że jest w stanie po prostu wyjść.
    Zawsze uśmiecham się, gdy on za nią wychodzi i błądzi by ją znaleźć, a ona zawsze mu wybacza mimo wszystko ma to w sobie jakiś urok. Trzymam kciuki za następne rozdziały i życzę Ci weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, Reniferowa, ty chyba dokładnie wiesz, co ja chcę usłyszeć, bo za każdym razem, gdy czytam twoje komentarze to mi się tak mordka sama cieszy i mam od razu lepszy humor, bo sobie myślę, że jest tam na świecie taka osoba, która dokładnie rozumie to opowiadanie i upewnia mnie, że dobrze wszystko opisuję :)
      Dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  3. kurde noo nie do opisanie.. /Mii

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny nie mogę doczekać się nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuuuu ten rozdział jest genialny ,a zwłaszcza końcówka. Nie mogę doczekać się nextu <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń